Zjawisku temu przyjrzał się młody (31 lat, ale już wielokrotnie doceniony, m.in. za „Iwonę, księżniczkę Burgunda” w Wałbrzychu i „Woyzka” w Warszawie) reżyser teatralny Grzegorz Jaremko. Tekst do „Wertera” Jaremki, który to spektakl powstał w Teatrze Polskim w Bydgoszczy, a premierę miał 18 października na Festiwalu Prapremier, napisał jeszcze młodszy od Jaremki – Mateusz Górniak (27 lat), ubiegłoroczny nominat do Nagrody Literackiej Nike za debiutancki tom opowiadań „Trash Story”.
Duet ten dał w bydgoskim „Werterze” pokaz burzy literackich odniesień i inscenizacyjnych fantazji, wśród których wisienką na torcie jest w finale… główka kapusty, wybuchająca w mikrofalówce i tocząca się następnie po scenie, zlana krwistoczerwonym sosem.
Dojrzały czytelnik pewnie w tej chwili pomyśli, że młodzi twórcy zrobili sobie bekę z zakochanych. I będzie miał rację, ale tylko częściowo. Trójka aktorów na scenie, owszem, często puszcza oko do widzów i dystansuje się od autentycznie czy pozornie śmiertelnie chorych na miłość bohaterów opowieści. Ich błazeńskiej czapki przykrywają jednakże autentyczne dramaty.
Na scenie dyskutowany jest na przykład syndrom Adele, czyli swoisty miłosny stalking. Osoby nim opętane nie są w stanie skupić swojej uwagi na niczym innym, jak tylko na człowieku, którego darzą uczuciem. Czują się zobowiązane do ciągłego dowodzenia swojej miłości np. poprzez ofiarowywanie prezentów, dążenie do ciągłego kontaktu fizycznego, regularne wykonywanie telefonów, a później także okaleczanie się. Specjaliści twierdzą, że jednym ze źródeł syndromu Adele jest brak miłości rodzicielskiej, doświadczany w dzieciństwie.
Ten deficyt poprowadził z kolei Jaremkę i Górniaka w stronę kultury emo. Niemal codziennie mijamy się w tłumie z jej członkami. To ci w czarnych, czerwonych i fioletowych bluzach, z przypiętymi do ubrań łańcuchami, agrafkami, ćwiekami, koralikami. To ci z przekłutymi wargami, brwiami, brodami, językami, nosami. To ci z bladymi jak trup twarzami i zakrywającymi je czarnymi grzywami. Od wewnątrz zaś to ci, którzy zamykają się w sobie, popadają w depresję, rozmyślają o śmierci i samobójstwie.
Na scenie odczytywane są fragmenty blogów nastolatków emo. Poza Edytą Bartosiewicz słychać też nawiązania do wczesnej, anarchizującej poezji Miłosza Biedrzyckiego czy amerykańskiego poety Franka O’Hary, ważnej postaci kontrkulturowej bohemy z przełomu lat 50. i 60.
Gdyby nie finezja słowa, oryginalne kostiumy z dominującym motywem czarnego serca i witalizm reżysera, bagaż kulturowych odniesień pewnie przygniótłby „Wertera”. Tymczasem tego ciężaru nie czuć z pozycji widza. Duża w tym również zasługa trójki aktorów: Emilii Piech, Michała Surówki i nowego „nabytku” Teatru Polskiego – Adama Graczyka, którzy najwyraźniej doskonale zrozumieli się z Grzegorzem Jaremką. Razem stworzyli spektakl o młodych, ale który zafascynować może widza w każdym wieku.
Zofia Zborowska i Andrzej Wrona znów zostali rodzicami
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Torbicka kontra Derpienski na Festiwalu w Cannes. Cicha elegancja czy róż i cekiny?
- O tej relacji Rosiewicza i Villas nikt nie wiedział. Prawda wyszła na jaw teraz
- Roxie obwieszona Chanel wybierała obrączki z Kevinem. Mieli wyjątkowe towarzystwo
- Foremniak obnaża sfatygowane stopy. Mogła oszczędzić nam takich widoków? [FOTO]