MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kto ma maskę, ten wygrywa

Mariusz Załuski
Mariusz Załuski
Mówiąc szczerze, mam z nimi problem. Od zawsze. Amerykańscy superbohaterowie o komiksowym rodowodzie, ikony kultury masowej, to dla mnie takie samo dziwowisko jak amerykański wrestling.

<!** Image 1 align=left alt="http://www.nowosci.com.pl/img/glowki/zaluski_mariusz.jpg" >Mówiąc szczerze, mam z nimi problem. Od zawsze. Amerykańscy superbohaterowie o komiksowym rodowodzie, ikony kultury masowej, to dla mnie takie samo dziwowisko jak amerykański wrestling.

Nigdy nie mogłem zrozumieć, jak dorośli ludzie mogą pasjonować się udawanymi zapasami komediantów, ba, tysiącami zapełniać wielkie hale. Tak jak nie mogę zrozumieć, jak można poważnie analizować filmy o Supermenie czy Spider-Manie. Ale o Batmanie? W końcu Batman był przecież zawsze inny.

<!** reklama>Bez supermocy czy zwinności pająka, za to porządkujący życie metropolii targanej bardzo realnymi problemami. Szczególnie Batman w ujęciu Christophera Nolana, reżysera ostatnich filmów serii, który ściągnął superbohatera na ziemię i zmajstrował normalne kino akcji. Ba, kino akcji z ambicjami.

W produkcji „Mroczny rycerz powraca” też jak może ogranicza cudowanie i wygłupy. Bo jest to film choćby o manipulacji. O tym, jak politycy wykręcają prawdę na drugą stronę - bo potrzebny jest mit założycielski, bo trzeba wesprzeć ustawę, która pozwala na więcej. Drań zostaje więc bohaterem, a bohater draniem... No, ale z takimi numerami spotykamy się nie tylko w kinie.

Wielka manipulacja towarzyszy też całej rewolucji, która w filmie opanowuje Gotham City. Z jednej strony mamy nastroje społeczne jakby wprost ze świata Oburzonych, z drugiej ludzi, którzy bardzo chcą na tym coś wygrać. Albo zarobić. Portret samej rewolucji, wpasowany w obecny kryzysowy klimat, to zresztą jeden z ciekawszych elementów filmu.

Mamy tu i trybunały ludowe, skazujące na śmierć, i ganianki dotąd wykluczonych za współczesną klasą próżniaczą. Podobał mi się choćby dialog podczas opanowywania giełdy. Sterroryzowani maklerzy mówią napastnikom, że tu nie ma co ukraść, bo to przecież giełda. A napastnicy odpowiadają: Tak? To co wy tu robicie? Oczywiście, całe to niby-socjologizowanie odbywa się w sztafażu bijatyk, ganianek i komiksowych gadżetów, nie przekraczając jednak granic groteski.

W tym wszystkim jest jeszcze sam Batman, czyli Bruce Wayne, tajemniczy bohater początkowo wycofany z życia... Pewnie Amerykanie znajdą tu sporo analogii z różnymi tajemniczymi milionerami, którzy naprawdę fascynowali przez lata prosty lud.

No, a sama intryga? Nie porywa, ma zresztą bardzo komiksowy charakter. Spotykamy się więc z Batmanem w kiepskiej kondycji. Bruce Wayne, czyli Batman w cywilu, wycofał się z aktywnego życia po tym, jak uznano go za zabójcę, ma zresztą spore problemy zdrowotne. Tyle że w Gotham City pojawia się nowa siła, wykorzystująca wściekłość ludzi, nieakceptujących obecnego układu społecznego. Buntownikom przewodzi facet w masce.

Jak zwykle w „Batmanie” mamy tabun mniej lub bardziej utytułowanych aktorów, choć ocenianie jakości gry jegomościa, przebranego w maskę ze skórzanymi uszami i pelerynę, tradycyjnie łatwe nie jest. Uwagę najbardziej przykuwa lokaj, czyli najbardziej klasyczny z klasycznych Angoli, Michael Caine. Choć tym razem niespecjalnie dano mu poszaleć. No, ale jak ma być mrocznie, to dystans Caine’a lekko zawadza.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski