Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Znany bydgoski twórca, żeby mieć pieniądze na życie, zaczął pracować jako taksówkarz

Jarosław Jakubowski
Leszek Goldyszewicz w taksówce
Leszek Goldyszewicz w taksówce Tomasz Czachorowski
Ludzie kultury twierdzą, że są najgorzej opłacanymi obywatelami Polski. Ze stypendiami krucho, artyści więc muszą sobie dorabiać na boku. Sprawdzamy, jak to jest w Bydgoszczy.

Leszek Goldyszewicz, rocznik 1958, pracuje na jedną czwartą etatu w Miejskim Centrum Kultury. To jest 500 zł miesięcznie. - W sytuacji, gdy córki nie były jeszcze samodzielne, a żona też straciła pracę, trzeba było coś znaleźć. Obrazy dają jakiś dochód, ale to jest święto, więc gdybyś miał tylko na to liczyć, to właściwie mógłbyś się od razu iść pochlastać - mówi bez ogródek bydgoski artysta.
[break]
Okazuje się, że nawet ugruntowana pozycja w świecie artystycznym, a taką ma Leszek Goldyszewicz, nie zapewnia stabilnych zarobków. - Owszem, są nagrody, ale zdarzają się raz na jakiś czas, a jak już są, to ustawiają cię finansowo najwyżej na miesiąc. Największa, jaką dostałem, to 3 tysiące złotych - mówi Goldyszewicz.

Przygody artysty w taksi

Sprzedaż obrazów dawała większy dochód w latach 90., kiedy istniała jeszcze marka niemiecka z korzystnym kursem do złotówki. - Niemcy kupowali, bo dla nich to było tyle, co pójść na flomark. Ale i to też nie był stały dochód. Ostatnio udało się sprzedać mój obraz z wystawy „Dom” w Galerii Kantorek. Poszedł do Stanów, ale to też żaden „wypas”
- dodaje.
Skąd pomysł na to, żeby zostać taksówkarzem? - Jak tylko znalazłem się w dramatycznej sytuacji, to skontaktowałem się z kolegą, który był taksówkarzem. Akurat rezygnował z powodów zdrowotnych. Okazało się, że mogę wejść na jego miejsce - mówi.
Jeździ już od półtora roku. Lubi tę pracę. - Jest to praca niemalże bez ograniczeń. Jeżdżę, kiedy chcę, nikt mnie nie ciśnie. Jestem w korporacji, ale jedno co mnie obliguje, to jeden dyżur raz w miesiącu od czwartej rano. Chociaż nie ma zarobków nie wiadomo jakich i są kłopoty z płatnościami - mówi artysta, który musiał zainwestować w kurs i samochód z oprzyrządowaniem. - Na krechę bankową oczywiście - zaznacza.

A, to pan?

Z piątku na sobotę Leszek Goldyszewicz wziął sobie nockę. Więcej ludzi wtedy się przemieszcza. Sporo pasażerów go kojarzy. - Reagują lekkim szokiem:
„A, to pan?”. Taksiarze są kojarzeni w określony sposób, na pewno nie jako elita intelektualna. Ludzie się dziwią, że słucham alternatywnego rocka albo że czytam książkę na postoju. Jedna dziewczyna wysiada, płaci i mówi: „A o panu to na Facebooku rozmawiają”. Ale w jakim kontekście? - pytam. - No, że fajnie z panem jechać”.
Zdarzają się sytuacje mniej przyjemne. - Miałem gościa, który chciał mi wszystko w aucie powyrywać. To było w nocy. Gość był napity i chyba też nabzdryngolony jakimś kwasem czy czymś takim. Nagle zupełnie zeszły ze mnie emocje. Powiedziałem: „Gościu, słuchaj, wszystko będzie powłączane, niczego nie ruszasz, jestem podłączony do bazy i tak ma być”. Jadę dalej, a on nagle mówi: „Ale ja jestem normalny”. Na tym się skończyło. Miałem też takiego jednego, który miał fantazję jeździć w wiele miejsc Bydgoszczy i za miasto. Wcześniej spieniężył drogie precjoza i trochę się napił. Po drodze zabrał kolegę. W pewnym momencie pokazuję mu taksometr i mówię: „Widzisz, ile tu jest”, a on na to: „To twój problem, a nie mój”. Powiedziałem, że w takim razie dzwonię na policję. Ostatecznie zapłacił i nawet zawiozłem go do domu.
Czasami dramatyczne sytuacje obracają się na korzyść. - Odkąd jeżdżę taksówką, zacząłem więcej malować, założyłem grupę muzyczną, która nazywa się VED VUH. Chciałem, żeby się kojarzyło z moją bardzo ulubioną kapelą POPOL VUH. Gram na gitarze i piszę teksty.

Na życie nie ma wiele

Wojciech Kowalczyk, popularny bydgoski performer, jest w zupełnie innej sytuacji. - Pracuję w szkole, jestem wychowawcą w internacie, więc budżetówka ratuje mój budżet. Nie narzekam, chociaż z performance’ów nie da się wyżyć. Czasem człowiek dostaje jakieś honorarium, ale nie jest to mój sposób zarobkowania, tylko moja najpiękniejsza kochanka - mówi.
Z niewysokiej emerytury utrzymuje się z kolei znany fotografik Andrzej Maziec. - Dostaję 1000 złotych miesięcznie i to jest prawie wszystko. Czasami spłynie jakieś honorarium za fotografie albo nagroda. Ostatnio wygrałem konkurs fotograficzny „Dom”, ale jak dotąd, organizator nie przelał mi nagrody.
Ceniony i nagradzany malarz Stanisław Stasiulewicz pracuje zawodowo w warsztatach terapii zajęciowej. - To pozwala mi na niewielkie zabezpieczenie finansowe. Jeśli chodzi o rynek sztuki, to podobnie jak główni odbiorcy sztuki, czyli klasa średnia, znalazł się on ostatnio w kryzysie. To powoduje, że artyści muszą intensywnie zabiegać o nabywców swoich prac, co powoduje różne niezręczne sytuacje - uważa twórca.
Literatura również nie daje kokosów. - Jestem w tej chwili na rencie po dwóch zawałach. Jest kłopot z podjęciem stałej pracy. Dorabiam umowami o dzieło na różnego rodzaju publikacje - mówi bydgoski pisarz i publicysta Krzysztof Derdowski.

Kolejka do stypendiów

Jak wygląda mecenat nad bydgoską kulturą? Artyści zrzeszeni w związkach twórczych, będący w trudnej sytuacji finansowej, mogą liczyć na zapomogi. Leszek Goldyszewicz skorzystał z takiego wsparcia od Związku Polskich Artystów Plastyków.
- Nie słyszałem o zapomogach, ale sądzę, że gdyby ktoś znalazł się w dramatycznej sytuacji, to taką pomoc by uzyskał. Działalność zapomogową prowadzi też Fundacja im. Wisławy Szymborskiej, złożona w dużej części z członków naszego stowarzyszenia - mówi Wojciech Banach, prezes bydgoskiego oddziału Stowarzyszenia Pisarzy Polskich.
Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego przyznaje stypendia artystyczne - półroczne i roczne. Tyle że chętnych jest zwykle wielokrotnie więcej niż tych, którzy je otrzymują.
Są jeszcze samorządowe programy stypendialne. Prowadzą je zarówno marszałek jak i prezydent Bydgoszczy. Stypendia otrzymują zwykle młodzi twórcy, rzadziej ci w kwiecie wieku.
Nowością, która pojawiła się wraz z Obywatelską Radą Kultury, jest konkurs stypendialny prezydenta Bydgoszczy na konkretne zadania. Pieniądze dostaje się nie na utrzymanie, ale na zrealizowanie określonego projektu - książki, płyty, filmu, czy wystawy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!