Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chorzy umierają, zanim dostaną miejsce w hospicjum - to wniosek z raportu NIK. Jest w nim mowa o sytuacji w Bydgoszczy

Dorota Witt
Dorota Witt
Łukasz Gdak
Nie wszyscy potrzebujący mają dostęp do odpowiedniej opieki paliatywnej i hospicyjnej - wynika z raportu Najwyższej Izby Kontroli. Powód? NFZ kwalifikuje do tej opieki tylko wąską grupę chorych (zwłaszcza na nowotwory) i wprowadza limity w finansowaniu tego typu świadczeń. Recepta? Opracowanie strategii rozwoju opieki paliatywnej i hospicyjnej oraz jej standardów - z dopiskiem: pilne! Wzór? Szpital Uniwersytecki im. Jurasza w Bydgoszczy.

NFZ kwalifikuje do tej opieki tylko wąską grupę chorych i wprowadza limity w finansowaniu tego typu świadczeń.

Dokładnie 37,01 pacjenta na 10 tys. mieszkańców - tyle osób średnio w ciągu roku ma dostęp do opieki paliatywnej i hospicyjnej w naszym województwie. I choć potrzeby są większe, to drugi najlepszy wynik w kraju, lepiej jest tylko w województwie świętokrzyskim (wyprzedza nas średnio o 2 pacjentów rocznie). Średnia dla kraju wynosi 27,8.

Po pierwsze: za mało łóżek

W naszym regionie statystyki podciągają większe miasta, na wsiach z dostępnością jest znacznie gorzej. Jesteśmy na liście województw, w których brakuje łóżek hospicyjnych.

- W większości województw nie zapewniono minimalnej liczby łóżek w paliatywnej opiece stacjonarnej. Europejskie Towarzystwo Opieki Paliatywnej zaleca, by było 80-100 łóżek na 1 mln mieszkańców - czytamy w opublikowanym właśnie raporcie NIK.
- W 2018 r. w 10 województwach brakowało aż 443 łóżek.
Kujawsko-Pomorskie jest w niechlubnej dziesiątce. W minionym roku łóżek hospicyjnych przypadało u nas 63 (w przeliczeniu na milion mieszkańców), to o 6 mniej niż w 2015 roku.

Po drugie: limity miejsc

Na ograniczony dostęp do świadczeń opieki paliatywnej wpływ mają limity wprowadzane przez NFZ. Powoduje to kolejki do hospicjów i sprawia, że część pacjentów nie doczeka miejsca.

Po trzecie: długi czas oczekiwania

NIK obliczyła przeciętny okres oczekiwania na przyjęcie do hospicjów.

  • Pięć dni czekana przyjęcie pacjent ze skierowaniem do hospicjum stacjonarnego,
  • siedem dni do hospicjum domowego dla dorosłych,
  • cztery dni do hospicjum dla dzieci,
  • trzy dni do poradni opieki paliatywnej i hospicyjnej.

Najdłuższe terminy oczekiwania wyniosły 76 dni w hospicjum stacjonarnym, 134 w domowym dla dorosłych i 34 w domowym dla dzieci.

Po czwarte: brak planu

Miejsc jest mniej niż terminalnie chorych także dlatego, że kontrakty planowane są bez... planu. - Hospicja stacjonarne i domowe nie miały obowiązku przysyłania raportów dotyczących kolejek pacjentów oczekujących na przyjęcie. Zawieszono go w latach 2015-2018 - przypomina NIK. - W konsekwencji nie można było ustalić liczby wszystkich osób oczekujących na hospicjum, w tym oszacować, ilu z nich zmarło czekając w kolejce. Obowiązek przesyłania raportów o zapotrzebowaniu ma zostać przywrócony na początku 2020 r.

Na ograniczony dostęp do świadczeń opieki paliatywnej wpływ ma również to, że nie mogą być one finansowane przez NFZ ponad limit określony w kontrakcie.

Po piąte: tylko wybrane choroby

Kolejny problem to wąska liczba chorób kwalifikowanych do tej opieki przez NFZ. - Obowiązujące w Polsce, w okresie objętym kontrolą, prawo umożliwiało dostęp do opieki paliatywnej głównie pacjentom z chorobami onkologicznymi. Stanowią oni blisko 90 proc. pacjentów objętych tą opieką. Corocznie 45 tys. pacjentów umiera ze zdiagnozowanymi chorobami nienowotworowymi - na przykład cierpiących na niewydolność serca lub nerek, które to choroby nie kwalifikują do opieki paliatywnej i hospicyjnej - zauważa NIK.

Corocznie 45 tys. pacjentów umiera ze zdiagnozowanymi chorobami nienowotworowymi - na przykład cierpiących na niewydolność serca lub nerek, które to choroby nie kwalifikują do opieki paliatywnej i hospicyjnej.

Po szóste: w szpitalach nie ma zespołów opieki paliatywnej

NIK wytyka kolejne błędy: Minister Zdrowia nie wprowadził rozwiązań zapewniających osobom chorym terminalnie, leczonym w szpitalach, dostępu do opieki odpowiedniej dla pacjentów u kresu życia, poprzez np. nałożenie obowiązku funkcjonowania szpitalnych zespołów opieki paliatywnej lub szpitalnych konsultantów medycyny paliatywnej. Dzięki zespołom szybciej może być wdrażane leczenie objawowe (np. leczenie bólu), zaś pacjenci i ich rodziny dowiedzą się o zasadach sprawowania tej opieki

Wzór: szpital im. Jurasza w Bydgoszczy

W innych krajach takie zespoły działają we wszystkich większych szpitalach. U nas jest ich kilka - wskazuje NIK.
- Szpital Uniwersytecki nr 1 im. Jurasza jest jednym z nielicznych w Polsce, w którym istnieje możliwość konsultacji lekarskiej specjalisty medycyny paliatywnej na rzecz pacjentów przebywających w szpitalu - czytamy w raporcie.

- Średnio w tygodniu udzielamy kilkunastu takich konsultacji. Są one bardzo potrzebne. W 2018 roku zapewniliśmy opiekę blisko 140 pacjentom. Średni czas przebywania w oddziale to 31 dni - wskazuje dr Jacek Kryś, dyrektor Szpitala Uniwersyteckiego nr 1 im. dr. A. Jurasza.

Zakład Medycyny Paliatywnej funkcjonuje tu od 2005 r. W jego ramach działa oddział i poradnia.

- Dysponujemy 15 łóżkami, które służą chorym kierowanym z klinik i oddziałów naszego szpitala oraz z paliatywnej opieki domowej i pozostałych szpitali miasta oraz regionu - zaznacza dr Jacek Kryś. - Potrzeby są jednak o wiele większe – pacjentów wymagających paliatywnej opieki długoterminowej przybywa. Świadczenia w ramach opieki paliatywnej należą do grupy tzw. świadczeń limitowanych, co jak słusznie zauważono w raporcie NIK, oznacza, że nie wszystkie osoby wymagające opieki mogą z niej skorzystać. Nasze doświadczenia w tym zakresie są niestety trudne – nie otrzymujemy wystarczającego finansowania, które umożliwiłoby zwiększenie liczby przyjmowanych pacjentów, a tym samym w pełni wykorzystanie naszego potencjału.

W Polsce ze środków publicznych dofinansowane są jedynie oddziały medycyny paliatywnej, zespoły opieki domowej i poradnie medycyny paliatywnej.

Na świecie dąży się do poprawy dostępności leczenia paliatywnego. - Niestety w Polsce ze środków publicznych dofinansowane są jedynie oddziały medycyny paliatywnej, zespoły opieki domowej i poradnie medycyny paliatywnej. Od wielu lat środowiska związane z medycyną paliatywną wskazują bezskutecznie na konieczność dofinansowania tzw. szpitalnych zespołów wspierających opieki paliatywnej, a przynajmniej na konieczność zatrudnienia przez szpitale konsultanta medycyny paliatywnej - mówi prof. Małgorzata Krajnik, kierownik Katedry i Zakładu Medycyny Paliatywnej Collegium Medicum UMK.

Dlaczego to ważne?

  • Powyżej 50 proc. Polaków umiera w szpitalach (trend wzrastający);
  • w szpitalu jest większe ryzyko stosowania uporczywej terapii/terapii daremnej;
  • brak dostępu do konsultanta medycyny paliatywnej w szpitalu (praktycznie w Polsce potencjalna możliwość konsultacji dotyczy tych nielicznych szpitali, w których istnieją oddziały medycyny paliatywnej);
  • szczególna rola konsultacji medycyny paliatywnej – nie tylko w zakresie leczenia objawowego, ale problemów etycznych końca życia i komunikacji z chorym;
  • szczególne znaczenie dla oddziałów intensywnej terapii (pomoc w decyzjach o zaprzestaniu terapii uporczywej/daremnej; możliwość wdrożenia innej adekwatnej dla chorego opcji postępowania);
  • obecność specjalistycznej opieki paliatywnej wprowadza otwarcie w szpitalu na widzenie człowieka w pacjencie, jego wartości, jego potrzeby nie tylko fizyczne, ale i psychiczne, społeczne oraz duchowe; daje szansę na akceptację umierania i śmierci (i niewidzenia ich jako klęski).
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Co to jest zapalenie gardła i migdałków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera