Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czas w prezencie

Emilia Iwanciw
Powinniśmy zastanowić się nad tym, jaki jest nasz system wartości. Jeśli okaże się, że dobra materialne stoją na piedestale, to przestańmy się dziwić wybujałym oczekiwaniom dzieci. Rozmowa z Joanną Lessing-Pernak*, psycholożką dziecięcą. Więcej artykułów już dziś w miesięczniku "Miasta Kobiet", który znajdziesz w Nowościach-Dzienniku Toruńskim.

<!** Image 4 align=none alt="Image 225230" >

Powinniśmy zastanowić się nad tym, jaki jest nasz system wartości. Jeśli okaże się, że dobra materialne stoją na piedestale, to przestańmy się dziwić wybujałym oczekiwaniom dzieci. Rozmowa z Joanną Lessing-Pernak*, psycholożką dziecięcą.

Ile prezentów powinny znaleźć dzieci pod choinką?

Nie ma jednej dobrej liczby. To jest sprawa indywidualna. Powiem tak - lepiej mniej prezentów, ale dobrze przemyślanych.

Czy przemyślany prezent to na przykład konsola do gier za dwa tysiące złotych?

Są rodzice, których stać na tak drogi prezent i tacy, którzy nie mogą sobie na to pozwolić. Nie mam nic przeciwko samej konsoli. Sądzę jednak, że rodzice nie powinni kupować prezentów ponad swoje możliwości. To naprawdę nie musi być konsola.

Rodzice dziś stają na rzęsach, by zaspokoić wybujałe oczekiwania dzieci?

To częste. Niedawno odbyłam rozmowę z pewną mamą, która jest samotna i bardzo ubolewa nad tym, że nie może kupić swojemu synowi tego, co by chciał. W ubiegłym roku marzył o play station, a teraz o quadzie.

<!** reklama>

Myślę sobie, że za parę lat może marzyć o najnowszym modelu bmw. I co wtedy?

Dzieci powinny wiedzieć, że nie zawsze ma się to, o czym się marzy. Warto z nimi o tym rozmawiać. Często narzekamy na ich materializm, wygórowane oczekiwania. A to nie bierze się znikąd. My sami codziennie gonimy za pieniądzem, bo musimy kupić nowe auto, nowe meble, nowe ubrania. Zapytani, co jest dla nas najważniejsze, deklarujemy, że rodzina. Ale kiedy szef zaproponuje, byśmy wzięli nadgodziny i zarobili kilka dodatkowych stówek, godzimy się na to. Teraz pewnie spora część rodziców się oburzy mówiąc, jak im trudno związać koniec z końcem, więc muszą brać te nadgodziny. Tłumy w centrach handlowych pokazują jednak, że masę pieniędzy wydajemy na to, co wcale nie jest niezbędne

<!** Image 3 align=left alt="Image 225230" sub="Joanna Lessing-Pernak
Psycholog dziecięcy, hipoterapeuta, doktor nauk humanistycznych w zakresie psychologii, adiunkt w Katedrze Psychologii Klinicznej Instytutu Psychologii Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy. Od 2003 roku pracuje klinicznie w zespole Akademickiego Centrum Pomocy Psychologicznej, który działa przy Instytucie Psychologii UKW pod kierunkiem prof. dr hab. Małgorzaty Kościelskiej.">A dzieci nas obserwują...

Nieustannie. Powinniśmy zastanowić się nad tym, jaki jest nasz system wartości. Jeśli się okaże, że dobra materialne stoją na piedestale, to przestańmy się dziwić wybujałym oczekiwaniom maluchów. Często narzekamy, że za mało zarabiamy. Dzieci to słyszą. Jednak, gdy jesteśmy zaproszeni na urodziny czy imieniny, nie chcemy iść z bylejakim prezentem. Mimo wszystko kupujemy wystawny podarunek. Dzieci wyciągają więcej wniosków z tego, co robimy, a nie mówimy. To, o czym opowiadamy, często nie idzie w parze z czynami. Ja to bym chciała, abyśmy poszli w te święta pod prąd. Uwierzyli, że lepiej dać dzieciom siebie niż rzeczy materialne.

Brzmi pięknie. Co masz na myśli konkretnie?

Mówiąc „dać siebie”, mam na myśli przede wszystkim nasz czas, uwagę, aprobatę, podziw. Chodzi o nasze autentyczne zainteresowanie dzieckiem. W gabinecie przekonuję się, że dzieci mają tego od nas bardzo mało. Dlaczego tak jest? Nie możemy wszystkiego tłumaczyć pędzącym światem. Myślę sobie, że dajemy siebie tak mało, bo my siebie po prostu tak niewiele mamy. Aby dać komuś siebie, trzeba najpierw o siebie samą/samego zadbać. Siebie samego mieć. Nasz świat nie powinien kręcić się tylko wokół pracy, jedzenia, spania, zakupów, telewizji.

I prezentów.

Postarajmy się zrobić tak, by one były dodatkiem do świąt, a nie odwrotnie. Wołanie dziecka o nowe zabawki może być po prostu wołaniem o naszą uwagę. Oprócz dawania prezentów, spędźmy z dziećmi dodatkowe popołudnie, idźmy na zwykły spacer, może do zoo, obejrzyjmy wspólnie film. Każde dziecko lepiej rozwinie się, mając przy sobie rodzica niż najlepszą na świecie zabawkę.

Nie tylko przed świętami słyszymy z każdej strony o tym, że zabawki doskonale rozwijają nasze dzieci...

Dzieci rozwijają się przede wszystkim dzięki bliskiej więzi z drugim człowiekiem. Już bardzo dawno temu badania prowadzone przez Spitza w domach dziecka dowiodły, że dzieci pozbawione takiej relacji chorują i umierają częściej. Jak pokazują współczesne badania Schora i Trevarthena wykonywane za pośrednictwem najnowocześniejszej aparatury neuroobrazującej procesy aktywności naszego mózgu, już od pierwszego dnia życia za rozwój człowieka odpowiada bliska empatyczna relacja z opiekunem. Dzieci kochane i obdarzane uwagą rozwijają się lepiej nie tylko emocjonalnie, ale także społecznie i intelektualnie. Mówiąc prościej, żadna superzabawka, stymulująca rozwój dziecka nas nie zastąpi. Nie chodzi jednak o to, by bawić się z córką kucykiem Pony. Sama nie lubię takich zabaw, mam poczucie, że się męczę udając głos kucyka, że to jest na siłę. Wolę z córkami iść na spacer, pogadać, obejrzeć coś razem.

<!** reklama>

Spędzajmy z dziećmi czas w taki sposób, jaki dla nas też jest przyjemny?

Właśnie o to chodzi. Bo jak będziemy coś robić na siłę, dzieci to wyczują. Niech nam się jednak nie wydaje, że jak odbieramy dzieci ze szkoły, podajemy im jedzenie, a potem siedzimy do nocy przy komputerze w drugim pokoju, to się nazywa, że spędziliśmy z dzieckiem popołudnie. Taką zabawą może być nawet wspólne sprzątanie, gotowanie. Musimy wtedy podejść do sprawy na luzie. Celem nie jest upieczenie doskonałych pierników, które wyglądają jak z okładki książki kulinarnej, ani sprzątanie rodem z „Perfekcyjnej Pani Domu”, tylko wspólne spędzenie czasu. Bycie razem powinno być ważniejsze niż sprzątanie. W takiej swobodnej zabawie postarajmy się zrelaksować. Wtedy pojawi się miejsce również na wygłupy. Dzieci bardzo potrzebują naszej spontaniczności, nie możemy być tacy ciągle zapięci na ostatni guzik.

Mój syn wyczuwa, kiedy myślami jestem gdzie indziej. Momentalnie traci ochotę na zabawę, rozmowę. Najfajniejszy czas jest wtedy, kiedy mam wolną głowę.

Myślę, że większość dzieci tak reaguje, choć nie zawsze udaje nam się to zaobserwować. Nie idźmy też jednak w drugą stronę, w kierunku nadopiekuńczości, zbytniego zainteresowania, narzucania dzieciom, co mają robić i lubić. W dzieciach, na które rodzice mają zbyt duży wpływ, jest coraz mniej dzieci.

Co to znaczy?

To się dzieje, gdy przestajemy słuchać. Jesteśmy przekonani, że znamy dziecko najlepiej. Na przykład pytam chłopca z czym lubi jeść parówki, a mama odpowiada: „My lubimy z musztardą”. Nadopiekuńczość to też rodzaj agresji. To odejmowanie dziecku prawa do tworzenia siebie. Spróbujmy znaleźć złoty środek. Pytajmy, proponujmy, ale nie narzucajmy. Spędźmy w tym przedświątecznym okresie dużo czasu z dziećmi w sposób jak najbardziej spontaniczny. Dzięki temu sami dowiemy się o nich więcej.

To, o czym Pani mówi, jest pod prąd całej przedświątecznej gorączce. Jest to z pewnością mądre, potrzebne i może zachęcić do refleksji, ale jest to też bardzo idealistyczne. Myślę sobie, że w dzisiejszych czasach nie jesteśmy w stanie całkowicie uniknąć tego prezentowego, konsumpcyjnego boomu.

To fakt. Fajnie by jednak było, gdybyśmy oprócz kupowania, zrobili wspólnie z dzieckiem coś, co będzie prezentem dla kogoś bliskiego. Albo, jeśli nie mamy manualnych zdolności, przygotujmy wspólnie z dziećmi paczkę dla jakiejś ubogiej rodziny. Możemy wtedy liczyć, że do końca życia pozostanie w naszych dzieciach odruch myślenia przed świętami nie tylko o sobie, ale też o innych. Pomaganie może nas odciągnąć nieco od konsumpcyjnego pędu...

...który i tak nakręcą reklamy. Chęć posiadania rozbudzą też koledzy. Syn mojej znajomej, przeciwniczki konsumpcyjnego stylu życia, marzy o wiosce Gormitów. To są takie stworki. Jeden kosztuje niewiele, ale cała wioska już kilkaset zł otych. Koledzy z przedszkola mają, on nie ma. Taka rozmowa z dzieckiem jest bardzo trudna.

Można wytłumaczyć, że drogie zabawki oznaczałyby dodatkową nieobecność mamy lub taty w domu. Dziecko w wieku do 13 lat będzie wolało mieć więcej mamy i taty dla siebie niż więcej zabawek.

Myślę, że nie zawsze tak jest. Są już wśród dzieci mali materialiści. Z pewnością jednym z powodów takiego stanu rzeczy jest konsumpcjonizm rodziców, o tym Pani mówiła na początku. Takie myślenie, aby bardziej być niż mieć, nie jest popularne w naszych czasach. Większość dzieci tego pokolenia będzie częścią konsumpcyjnego świata. Jak Pani myśli, w jaki sposób to na nie wpłynie w przyszłości?

Samotność, nerwice, lęki, chorobliwa otyłość. Kozetka psychoterapeuty zamiast głębokich relacji z ludźmi. To jest widoczne już teraz. Kiedy żyjemy tylko sukcesami w szkole, później w pracy, gonimy za pieniądzem, ładnym domem, żyjemy pod ciągłą presją czasu, sukcesu lub utraty pracy, obarczeni kredytami, tracimy kontakt z sobą samym, z własnymi potrzebami, uczuciami, marzeniami. Tracimy dostęp do instynktownej wiedzy. Rzeczy oczywistych dla poprzednich pokoleń musimy się od nowa uczyć.

Na przykład jakich?

Badania nad porodami dowodzą, że kobiety straciły dostęp do instynktownej wiedzy. Zwierzęta rodzą podręcznikowo. Kobiety nie wiedzą, co mają robić podczas akcji porodowej, choć jeszcze sto lat temu wiedziały. Z tego samego powodu coraz trudniej idzie nam wychowanie dzieci&

Rośnie pokolenie pacjentów dla psychoterapeutów?

Pokolenie obecnych dzieci wzrasta w okresie intensywnych przemian społeczno-kulturowych. Czasy transformacji nie sprzyjają poczuciu stabilności i bezpieczeństwa. Jeśli dziecko, które przegląda się w oczach rodzica, znajduje tam pustkę, lęk, irytację lub smutek, zamiast miłości, zachwytu i uwagi, będzie przez całe życie za wszelką cenę szukać pełnego podziwu spojrzenia innych ludzi wokół. Tak powstaje osobowość narcystyczna, osobowość naszych czasów, coraz więcej jest takich pacjentów u psychologów. Osoby narcystyczne zrobią wiele, porzucą nawet siebie, by odnaleźć podziw i zachwyt innych, ale najczęściej nie są szczęśliwe. I choć psychoterapia może złagodzić objawy, to nie wyleczy całkowicie ran braku miłości i uwagi z okresu wczesnego dzieciństwa. Dlatego miłość i uważność są ważniejsze od prezentów.

Więcej artykułów już dziś w miesięczniku "Miasta Kobiet", który znajdziesz w Nowościach-Dzienniku Toruńskim.

<!** Image 5 align=none alt="Image 225233" sub="Rozmowa z ekspertami o tym, jak mądrze wybierać prezenty dla dzieci i jak nie wychować małego materialisty, w sobotę (30.11) i niedzielę (1.12) o godzinie 8.00 w Radiu ZET Gold 92,8 fm oraz na www.zetgold.pl">

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!