Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Długi powrót do domu - razem z Jemenu do Torunia

Jan Oleksy
Jacek Smarz
Są małżeństwem od 36 lat, ale swoje życie zaczynają od początku. Przez długie lata Teresa Bukir wraz z mężem Hamidem pędzili spokojny żywot w Jemenie. Naraz wojna przerwała wszystko. Od kwietnia mieszkają w Toruniu.

Poznali się w powietrzu, a dokładniej w samolocie lecącym z Moskwy do Warszawy. Było to jeszcze w czasach, gdy nie stosowano numerowanych miejsc, każdy siadał, gdzie chciał. Miejsce obok Teresy było wolne i po chwili zajął je przystojny chłopak. - To już tyle lat minęło, jednak dobrze pamiętam, jaka była ładna, więc tym chętniej obok niej usiadłem - wspomina po rosyjsku Hamid.

Teresa, wówczas nastolatka, wracała z Moskwy, gdzie była w odwiedzinach u koleżanki. Hamid natomiast leciał z wycieczką uniwersytecką do Polski. Urodził się w Jemenie, ale w tamtym okresie studiował w Moskwie medycynę. Cały lot przegadali. Oczywiście po rosyjsku, bo ani on nie znał polskiego, ani ona arabskiego. Po wylądowaniu w Warszawie wymienili się adresami. Poza listami nie mieli wtedy innej możliwości utrzymywania kontaktu.

WYPATRZYŁ JĄ W TŁUMIE

Korespondencyjna znajomość rozwijała się coraz intensywniej, by wkrótce przerodzić się w coś więcej. Po jakimś czasie umówili się na spotkanie. Teresa słabo znała Moskwę, więc wybrali oczywiste miejsce - Plac Czerwony. - Miałam obawy, czy poznam Hamida, bo nie za dobrze go pamiętałam, a na olbrzymim placu tysiące turystów… Dla Hamida okazało się to niezbyt trudne. To on mnie wypatrzył w tłumie, choć stałam do niego odwrócona tyłem - śmieje się Teresa. Może już wtedy czuła, że będzie to mężczyzna jej życia? Po spotkaniu na Placu Czerwonym nadal utrzymywali kontakt korespondencyjny, spotykając się sporadycznie od czasu do czasu. - Po dwóch latach zdecydowaliśmy, że się pobierzemy - oznajmiła Teresa.

NIE BYŁO PRESJI

Hamid przyjechał do Polski i poprosił Teresę o rękę, a jej mamę o zgodę. Ślub cywilny odbył się w Toruniu. - Braliśmy go dwukrotnie: pierwszy raz po polsku, a po latach po islamsku - dodaje Hamid. Ten drugi wzięli dopiero wtedy, gdy na stałe zamieszkali w Adenie. - Myślałam, że będę musiała przejść na islam, by zostać żoną Araba. Tego bardzo nie chciałam, bo mam swoją wiarę - wyznaje Teresa. Jednak nigdy nie spotkała się z presją rodziny męża w kwestii wiary. Została przez nich bardzo miło przyjęta. Okazało się, że zmiana religii nie była konieczna. Hamid poszedł do duchownego islamskiego i dostali oficjalne pozwolenie. - U nas Koran pozwala żenić się z kobietami, które są wyznawczyniami islamu, chrześcijaństwa bądź judaizmu, czyli tych religii, które pochodzą od Boga. Stawiane są na równi. Ważne, aby ich wyznawcy czynili dobro. Dotyczy to tylko mężczyzn. Kobiety nie mogą wyjść za chrześcijanina - wyjaśnia Hamid.

TA JEDYNA

- Mąż nigdy nie narzucał mi swoich poglądów, zachowaliśmy swoją religijną odrębność. Nasze dzieci mają polskie imiona - opowiada Teresa. Dwie pierwsze córki Monika (ur. 1980) i Jaśmina (ur. 1984) są ochrzczone i przez jakiś czas wychowywały się w Toruniu. - Hamid jest bardzo tolerancyjny, nowoczesny. Na pewno nie tyran! - śmieje się Teresa. Czy Hamid może mieć parę żon? - Może, ale musi się na to zgodzić pierwsza żona i musi być ku temu powód, np. choroba, albo fakt, że małżonka nie może mieć dzieci - odpowiada Teresa. Argument, że przestała się podobać, nie jest zbyt przekonujący, choć i takie przypadki się trafiają. W dzisiejszych czasach rzadko który mężczyzna bierze sobie drugą żonę. - Inaczej ta sprawa wygląda u radykalistów w Państwie Islamskim. Oni hołdując tradycji mają po kilka żon - dodaje Hamid.

SIELSKO AŻ DO WOJNY

W latach 90. rodzina przeniosła się do Jemenu. Zamieszkała w Adenie nad Morzem Arabskim. Hamid był już po studiach, zrobił specjalizację w słynnej klinice prof. Fiodorowa, eksperta w chirurgicznym leczeniu wad wzroku. Na świat przyszły kolejne dzieci: 20-letnia dziś Diana i o dwa lata młodszy Kamil. Teresie od samego początku spodobało się w Jemenie. - To przyjazny kraj, dobrzy ludzie. Mieliśmy wielu przyjaciół i stabilne życie. Piękny dom, zaledwie 100 metrów od morza. Robiliśmy plany na przyszłość. I nagle wszystko się zmieniło, wybuchła wojna, zaczęły się naloty, posypały się bomby. Najpierw na klinikę męża, potem na nasz dom. Oba budynki stały w sąsiedztwie lotniska i rosyjskiej ambasady. Lotnisko, jak stało, tak stoi, a nasz dom w gruzach - mówi z żalem Teresa. - Od wyjazdu z Jemenu zależało nasze życie. W marcu podjęliśmy decyzję, że jedziemy do Polski, do Torunia, do mojej mamy. To było tak jakbym po 30 latach wróciła do domu. Na szczęście Hamid też uważa Polskę za swój kraj, z którym związany jest przez rodzinę. - Tu się rodziły moje dzieci. Tylko Jemen albo Polska, nigdzie indziej - tłumaczy Hamid z satysfakcją w głosie.

W SANDAŁACH NA ŚNIEGU

Wyjechali tak jak stali. Na spakowanie mieli zaledwie pięć minut. Co zabrać w pośpiechu, jak się umyka przed śmiercią? Na pewno paszport i dokumenty… Samoloty już nie latały, Arabia Saudyjska zamknęła przestrzeń powietrzną. Dzięki naszej ambasadzie udało im się wydostać z ogarniętego wojną Adenu. Chińskim okrętem wojennym dotarli do Dżibuti, skąd dzięki pomocy konsula polskiego, rezydującego w Etiopii, polecieli do Turcji, a stamtąd do Warszawy. Natomiast córkę Monikę ewakuowali z Sany Rosjanie. Wszyscy spotkali się w Warszawie.
- Koniec marca, w Polsce śnieg, a my w sandałach na nogach, bo w Jemenie gorąco - wspomina Teresa. Zastanawiali się, jak będą funkcjonować, zaczynając wszystko od nowa. Na szczęście Teresa znalazła pracę w MOPR. Wkrótce dostali mieszkanie. Hamid na razie nie pracuje, za to pilnie uczy się polskiego.
Dzieci są porozrzucane po całym świecie. Monika skończyła medycynę i od kilku miesięcy wraz z mężem i dziećmi mieszka w Warszawie. Niezamężna Jaśmina pracuje w Anglii w banku, najmłodszy syn, Kamil, uczy się w college'u w Anglii, a Diana mieszka z nimi i studiuje w WSB.

POGODNY JAK JEMEŃCZYK

- Hamid jako mąż i jako ojciec jest wspaniały. Najbardziej cenię w nim to, że zawsze wspiera mnie we wszystkich działaniach, podtrzymuje na duchu i akceptuje małe dziwactwa. Mam bzika na punkcie przestawiania mebli. W Jemenie takie przemeblowania robiłam często. Gdy mąż przychodził z pracy, to nie mógł się nadziwić ciągłym zmianom… - opowiada Teresa.
Hamida nie opuszcza poczucie humoru. Co jakiś czas żartuje: „może coś poprzestawiamy”? Śmieją się z tego, bo specjalnie nie ma czego przestawiać w tym niedużym toruńskim mieszkaniu. - Mąż rzadko się irytuje, nawet jeżeli zdarzy się drobna sprzeczka, to po niej tylko trochę pomilczymy. Dla dzieci Hamid jest przyjacielem, ale one wiedzą, że jak tata coś powie, to nie ma dyskusji! - dodaje Teresa. O mężu mówi „urodzony optymista”. Zawsze pogodny i życzliwy, podobnie jak większość Jemeńczyków. W Toruniu zdążył polubić siłownie osiedlowe, codziennie ćwiczy, biega. Stara się nie patrzeć za siebie i wierzy w happy end.

KAMIEŃ NA KAMIENIU

Rosyjski jest pomostem językowym w ich domu. Hamid także ze starszymi córkami rozmawia w tym języku. Z Kamilem po arabsku, czasami przechodzą na angielski. Dzięki temu dzieci znają arabski, rosyjski i oczywiście polski.
- Z rosyjskim miałam kontakt od dziecka, co roku wyjeżdżałam na wakacje do babci do Wilna, gdzie nauczyłam się tego języka. Ponadto moja mama była nauczycielką rosyjskiego - wyjaśnia Teresa.
Państwo Bukirowie świetnie się rozumieją. Hamid podkreśla, że w Teresie najbardziej podoba mu się to, że konsekwentnie dąży do celu. Ceni jej intelekt, inteligencję i… urodę. - Trzeba być dla siebie przyjaciółmi, wtedy wszystko idzie gładko. Budowaliśmy rodzinę, stawiając kamień na kamieniu, pnąc się w górę powoli. To procentuje - tłumaczy Hamid. Wszystkie problemy rozwiązują wspólnie, co powie Hamid, to Teresa potwierdza, i odwrotnie. Zresztą 36 lat spędzonych razem są tego najlepszym dowodem. - Gdyby było inaczej, to już dawno uciekłabym z Jemenu - dodaje Teresa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!