Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Głupia Polka na tropie mądrości

Dominika Kucharska
Chudy brzuch Ani Lewandowskiej rozpętał grubą dyskusję. I nie chodzi tylko o wyrzeźbiony sześciopak miesiąc po porodzie. Internetowe wywody brną głębiej, bo przecież trzeba głupiutkim Polkom sprawę wytłumaczyć, dać pół litra lodów na pocieszenie i poważnie zastanowić się, kto je nauczy myśleć.

Zaczęło się z pozoru niewinnie – sportsmenka, znana trenerka, a na dodatek żona Roberta Lewandowskiego wrzuciła na facebookowy profil swoje zdjęcie miesiąc po porodzie. Odsłania na nim płaski, umięśniony brzuch. To wystarczyło, żeby piekiełko w polskiej sieci buchnęło ogniem.

Nad samym brzuchem nie chcę się wielce rozwodzić. Ujmę to krótko: A jaki ma mieć? Dziewczyna ćwiczy codziennie od lat, ćwiczyła też w ciąży i nie jest tajemnicą, że propaguje zdrowe żywienie. Miała niezły sześciopak przed ciążą i błyskawicznie wróciła do niego po. Ot historia! Tymczasem za to zdjęcie posypały się na nią gromy.

Nie wiem, kto zaczął, ale furorę zrobił pewien pan, pisząc na swoim Facebooku długi post. Zastanawia się, czy to, że Lewandowska tak szybko odzyskała swój przedciążowy wygląd, jest budującą informacją dla wszystkich kobiet, które takiego wyglądu nie odzyskują w tym tempie. Chciał dobrze, zebrał sporo lajków, niby wszystko ok, ale czy naprawdę jest się nad czym zastanawiać?

W swoim najbliższym otoczeniu mam sporo młodych matek i żadna nie zalała się łzami, gdy zobaczyła wspomnianą fotkę. Autor tego postu przypomina, jakim wyzwaniem dla ciała kobiety jest ciąża i poród oraz że dodatkowe kilogramy to coś normalnego – to tak dla przypomnienia, jakbyście zapomniały. I po tych słowach zaczęłam się zastanawiać, czy cała Polska huczy, jeśli jakiś dajmy na to znany piłkarz (w końcu mąż Ani to złote nogi Bundesligi), wróci do formy po kontuzji szybciej niż przysłowiowy Kowalski. Identyczny uraz – Kowalski ledwo kuśtyka, a sportowiec już śmiga po boisku. Czy Kowalskiemu tłumaczą, że to dlatego, iż tamten ma pieniądze, pomoc najlepszych specjalistów, a ty się nie załamuj i kuruj powoli, bo to normalne? Nie spotkałam się z tym. Tymczasem autor facebookowego apelu wsparcia do matek pisze: „nie przejmowałbym się Anną Lewandowską na siłowni. Wciągnąłbym raczej pół litra lodów czekoladowych i cieszył się urlopem macierzyńskim”. Liczę, że ten pan podobnym współczuciem obdarza wszystkich, nie tylko kobiety. Będę śledzić jego profil z ciekawością, czekając na kolejne akcje pomocy.

Rozumiem, że w tym przypadku autor chciał być rycerzem na białym koniu i zaoferować swoją pomoc, bo czuł, że niewiasty same sobie nie poradzą. Sęk w tym, że one mają swój rozumek, potrafią trzeźwo patrzeć na rzeczywistość i oddzielać styl życia, na który może sobie pozwolić zawodowa sportsmenka i milionerka w jednym, a na co one same. Tak więc – dziękujemy, ale nie trzeba było.

Przyznam jednak, że ten post, pełen słów wsparcia i objaśnień świata, nie rozdrażniał mnie tak, jak kolejny, autorstwa osoby, której nie posądzałam o tego typu poglądy. Manuela Gretkowska po słynnym zdjęciu brzucha pisze, żeby dać spokój Lewandowskiej, bo „Może karmi dziecko więc po co ma się denerwować? Winy matek nie przechodzą na córeczki”.

Pisarka stwierdziła, że sportsmenka „odleciała” i wpasowała się we współczesny świat, gdzie ciało kobiety traktowane jest jak sprzęt do amortyzacji, a Polki „naśladować nie muszą ptasimi móżdżkami każdej mody”. I tu przestroga ode mnie – jeśli, któraś z Was, Drogie Czytelniki, będzie znana i na dodatek bogata, to niech jej do głowy nie przyjdzie, żeby po urodzeniu dziecka pokazywać, że dobrze wygląda! Ile czasu powinna odczekać Lewandowska, żeby nie stać się przykładem ślepo zapatrzonej w modę, głupiutkiej kobiety? Trudno powiedzieć. O tym nikt nie wspomniał.

W każdym razie pani Gretkowska poszła dalej i - biorąc pod uwagę to jak „odleciała” Lewandowska - zaczęła się zastanawiać, kto Polki nauczy myśleć? Z ironią wymienia propozycje: Magdę Gessler, posłankę Pawłowicz, Dodę… Przepraszam, ale skąd przekonanie, że Polki uczą się myśleć oglądając „Kuchenne rewolucje” czy obrady Sejmu? Chociaż najpierw powinnam zapytać, skąd przekonanie, że Polki myśleć dopiero muszą się nauczyć? Może fakt, że tego nie pojmuję, zdaniem pani Gretkowskiej, byłby odpowiedzią samą w sobie.

A skoro już zeszło na temat uczenia Polek czegokolwiek - parę dni temu, pisząc artykuł o sytuacji kobiet w IT, rozmawiałam z pracowniczką firmy z tej branży. Pytałam jak przekonać młode dziewczyny, że w tym zdominowanym przez mężczyzn środowisku, są w stanie odnaleźć się bez problemu. Dzień później dostaję mejla od rozmówczyni. „Jak przekonać dziewczyny do pracy w IT już powiedziałam, a teraz podpowiem, czego nie robić”. Klikam w podesłany link i trafiam na stronę z ofertą półkolonii dla dzieci, organizowanych przez bydgoską firmę. Oferta jest podzielona pod względem płci. Chłopcy w ramach półkolonii będą, między innymi, uczyć się programowania, języka angielskiego, odwiedzą firmę komputerową, poznają tajniki druku 3D i codziennie będą uprawiać sport. Program dla dziewczynek wygląda odrobinę inaczej. Tu tematy przewodnie to: kosmetyki, fitness i dieta, spa w Trójmieście, plażing w Sopocie czy profesjonalna sesja foto…

Po zapoznaniu się z ofertą półkolonii rzeczywiście zaczęłam się martwić o Polki, ale nie o te dojrzałe, nie te, które zostały matkami, w czasach kiedy Ania Lewandowska po miesiącu od porodu wróciła do formy. One sobie poradzą, jestem pewna. Za to martwię się o dziewczynki, które trafią na te półkolonie i zamiast zgłębiać działanie druku 3D, będą zgłębiać plażing. Niech o tym huczy Internet, niech rycerze na białych koniach nadjeżdżają!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!