Kasy samoobsługowe rozczarowały klientów i sklepy: "To nie ułatwienie, a totalna porażka!"

• "Poza wszelkimi argumentami to, jak rozumiem, w koszcie produktu są uwzględnione koszty obsługi przez pracownika. Jeśli sam się obsługuję, to powinien być jakiś rabat przy takich zakupach. Pod przykrywką samoobsługi klienci robią za pracowników?”
• „Mój mąż nienawidzi tych kas. Zawsze powtarza kasjerkom, że przez nie stracą pracę” - uważa pani Beata.
• „Mnie często się zawieszają, zwłaszcza jak kupuję karmę lub żwirek dla kota - waga się nie zgadza. Trzeba czekać dość długo, aż ktoś podejdzie z obsługi, tak są wszyscy zajęci. To nie na moje nerwy.”

To niektóre opinie o kasach samoobsługowych w naszym portalu - większość to złe oceny.

- Na mojej ulicy od niedawna jest Aldi. Mam teraz do sklepu żabi skok, i, na szczęście, nie zamontowali w nim kas samoobsługowych, których nie znoszę - kontynuuje pani Teresa, mieszkanka w bloku przy ul. Jaskółczej w Bydgoszczy - tutaj 20 grudnia zeszłego roku otwarto nowe Aldi. - W innych sklepach, jak np. w pobliskim Lidlu przy ul. Inowrocławskiej, klienta często wręcz zmusza się do korzystania z automatu, skoro w zwykłych kasach nie ma ani jednej kasjerki, co wcale nie należy tam do rzadkości. W Aldi w kasie zawsze siedzi ktoś „żywy” i mi to odpowiada, a nie jakiś tam automat! - twierdzi bydgoszczanka.

Niemiecka sieć Aldi liczy w Polsce ponad 300 sklepów.

- Obecnie nie posiadamy kas samoobsługowych. Stawiamy przede wszystkim na profesjonalną i bezpośrednią obsługę klienta oraz podnoszenie jej standardów - tak tłumaczy „Pomorskiej” Luiza Urbańska z biura prasowego Aldi.

Dodajmy, że niektóre sklepy tej sieci w Niemczech, gdzie są kasy samoobsługowe, rezygnują z nich tłumacząc demontaż urządzeń wzrostem liczby kradzieży.

Miały uprościć zakupy, a - jak pokazało życie - stały się źródłem kłopotów. I tak np. również w naszym kraju znane historie, że np. ktoś na droższy produkt nalepia cenę taniego warzywa. Wagowo wszystko się zgadza, więc kasa nie widzi problemu, a sklep traci.

Kradzieże w kasach samoobsługowych to coraz większy problem - komentuje w rozmowie z MondayNews Łukasz Grzesik, ekspert ds. zapobiegania kradzieżom sklepowym. - Można nawet powiedzieć, że niektóre grupy złodziei szczególnie upodobały sobie ten sposób pozyskiwania towaru bez płacenia za niego.

Problem ten najbardziej dotyka dyskonty, posiadające tego typu kasy.

Na kasy samoobsługowe jako źródło problemów zwraca uwagę również Robert Biegaj, ekspert rynku retailowego z Grupy Offerista: - Taka kasa ułatwia drobne kradzieże. Powszechnie znane są przecież przypadki, że klient inny towar wbija na kasę niż wkłada do torby, licząc, że uda mu się trochę zaoszczędzić. Jednak to jest kradzież!

Obaj rozmówcy wskazują, że powodem, dla którego kradzież z użyciem kas samoobsługowych stała się tak powszechna, jest niewystarczająca liczba pracowników sklepów i ochroniarzy kontrolujących zachowania klientów. Przez braki kadrowe zwyczajnie nie są w stanie wszystkiego w jednym czasie dopilnować. I na tym, oczywiście, korzystają złodzieje.

Zdarza się także, że pracownik sklepu musi pomóc klientowi, bo urządzenie się zablokowało, a dla złodzieja to świetna okazja.

Policja notuje coraz więcej kradzieży w sklepach. W zeszłym roku, w porównaniu do 2022, liczba takich przestępstw wzrosła aż o 39 proc., a podniosły ją, według cytowanych wyżej ekspertów, m.in. kradzieże na kasach automatycznych.

Gdyby na każdym z takich urządzeń oszustwa wyniosły dziennie tylko 5 zł, to przy sześciuset placówkach straty sięgną setek tysięcy złotych!

Jak wynika z danych organizacji ECR, w sklepach, w których ponad połowę transakcji dokonywano za pośrednictwem kas samoobsługowych, straty były o ponad 30 proc. większe niż tam, gdzie znajdowały się tylko kasy tradycyjne.

Sklepy, do których się zwróciliśmy, niechętnie mówią o kradzieżach i również problemach z kasami. Oficjalnie: są zadowolone z samoobsługi.

Klienci zaś znają np. takie obrazki: kolejka klientów czeka, aby skorzystać z kasy samoobsługowej. Pracownik biega od jednej do drugiej, aby zapanować nad tym chaosem.

W ostatnich dniach media obiegła informacja, że porażką kas samoobsługowych jest to, iż w wielu przypadkach nie prowadzą one do oszczędności, na które liczyły firmy, które zainwestowały w nie ogromne pieniądze. Dlatego niektóre sklepy zmieniają kurs, choć na razie głównie za granicą, to kwestią czasu jest, że trend dotrze również do Polski. Wzrost kradzieży w sklepach o 40 procent (rok do roku) może to tylko przyśpieszyć.

Według informacji BBC, m.in. Walmart usunął część kas samoobsługowych, aby powstrzymać kradzieże. W Wielkiej Brytanii sieć Booths również zmniejszyła liczbę urządzeń, ponieważ klienci twierdzili, że działają powoli i zawodzą. Usuwa je też sieć sklepów Action w Holandii.

Miały zrewolucjonizować zakupy. Obecnie część sklepów decyduje się na rezygnację z tego rozwiązania z powodu problemów, które przez nie powstają - twierdzi BBC.