Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mama, moja superwoman

Tomasz Skory, Mariusz Sepioło, Jan Oleksy
Co podziwiam w swojej córce? Czego nauczyła mnie moja mama? Za co ją przepraszam, a za co jej dziękuję? Na te pytania - z okazji 26 maja - odpowiadają córki i matki z naszego regionu.

ANNA I KATARZYNA GIZIŃSKIE

Anna Gizińska, właścicielka kancelarii prawniczej i współwłaścicielka Centrum Medycznego Gizińscy

- Jaka jest moja mama?
To wyjątkowa osoba. Wszyscy moi znajomi ją uwielbiają - myślę, że za jej klasę, elegancję, pracowitość, wdzięk i otwartość, wesołe usposobienie… No i oczywiście urodę i figurę - to dotyczy głównie męskiej części mojego towarzystwa (śmiech). Bardzo lubi swoją pracę, na równi z imprezami towarzyskimi - to prawdziwa lwica salonowa. To jej jedna twarz, kolorowa odsłona. W domowych pieleszach jest inna - cicha, spokojna. Najbardziej lubi swoją sypialnię, gdzie potrafi spędzać bardzo dużo czasu, otoczona górą książek i gazet, zawsze z nieodłącznym atrybutem - papieroskiem. Nigdy nawet nie próbowała rzucić nałogu, a na wszelkie próby namowy odpowiada ze stoickim spokojem i wzruszeniem ramion, cytując ulubiony slogan reklamowy: Palę, bo lubię…

- Czego się od niej nauczyłam?
Od dziecka mam w głowie jej różne powiedzenia, rady: „Damą być”; „Nie ma na świecie takiego osła, który byłby w stanie wyprowadzić cię z równowagi”; „Dla urody trzeba cierpieć”… i szereg innych, odrobinę niecenzuralnych, wiec odpuszczę sobie ich cytowanie - pomagają lepiej niż jakiekolwiek psychologiczne poradniki. Ale nie ze wszystkimi wskazówkami mamy się zgadzam (śmiech). Poza tym nauczyła mnie, że kobieta może liczyć tylko na siebie i dlatego powinna być niezależna; że lepiej emocje trzymać na wodzy; że należy komplementować swojego mężczyznę, i że nawet idąc do Żabki na rogu trzeba mieć makijaż. Większość z tych rad zrozumiałam dopiero po czterdziestce, jedynie tę o makijażu o każdej porze dnia wyssałam z mlekiem matki.

- Czego chciałabym jej życzyć z okazji Dnia Matki?
Żeby była zawsze szczęśliwa i zdrowa. I zawsze atrakcyjna, bo to dla niej bardzo ważne - mama jest stuprocentową kobietą! Żeby nauczyła się cieszyć chwilą! A tak na luzie - żeby tata jeszcze częściej ją komplementował, poświęcał jej jeszcze więcej uwagi - wciąż jej tego mało! I żeby spełniło się jej skryte marzenie. Wiem, co to, ale nie powiem, bo to nie do końca legalne (śmiech).

Katarzyna Gizińska, specjalista laryngolog, laryngolog dziecięcy, pediatra, współwłaścicielka Centrum Medycznego Gizińscy, mama Anny

- Jaka jest moja córka?
Śliczna (chociaż zwykle przy lustrze rozpacza), mądra i wspaniała. Jest moją najlepszą przyjaciółką. Podziwiam ją za pogodę ducha, uśmiech i trzymanie fasonu w każdej - lepszej i gorszej - sytuacji. I za bycie stuprocentową kobietą - zawsze wie, kiedy płakać, a kiedy tylko się złościć… Ja nigdy nie wiem.

- Czym dla mnie jest macierzyństwo?
Udręką (śmiech). A tak naprawdę, dzięki moim dzieciom uczucie egoizmu jest mi obce. Wszystko, co jest związane z rodziną, jest dla mnie najważniejsze. Żyję dla moich dzieci, pracuję dla nich i chcę być z nimi jak najczęściej. Ale cieszę się, że już nie muszę karmić piersią…

- Patrząc z perspektywy czasu: co bym zmieniła, wychowując moją córkę?
Myślę, że brakuje jej pewności siebie. Zawsze, już od dziecka, była zbyt krytyczna w stosunku do siebie - zupełnie bezpodstawnie. Gdziekolwiek się pojawiała, wzbudzała pozytywne emocje, a to ona się wszystkimi zachwycała, nie doceniając siebie. Czyli za mało umacnialiśmy w niej poczucie własnej wartości. Ale najbardziej żałuję, że miałam dla niej tak mało czasu na wyłączność.

AGNIESZKA I JANINA MIROŃCZUK

Agnieszka Mirończuk, zastępca dyrektora w Zakładzie Opiekuńczo-Leczniczym Fundacji „Światło”

- Jaka jest moja mama?
Moja mama jest przede wszystkim dobrym człowiekiem. Potrafi rozmawiać, słuchać, jest otwarta na ludzi, zawsze autentyczna. Wszystko robi z myślą o innych. Jest pracowita i wytrwała, silna i zdeterminowana, niestrudzenie dąży do celu. Jest troskliwą i opiekuńczą mamą, najmniejszy problem jej dziecka jest i jej zmartwieniem, a każdy nasz sukces - radością i dumą.

- Za co ją przepraszam, za co jej dziękuję?
Przepraszam ją za moje nieznośne humory, za każdą łzę, którą przeze mnie uroniła… Przepraszam. A dziękuję, że kocha mnie taką, jaka jestem. Dziękuję, że od najmłodszych lat pozwalała mi żyć tak jak chcę, dokonywać własnych wyborów, czasem wielce odbiegających od jej wyobrażenia. Dziękuję, że zawsze mnie wspierała w rzeczach, które były dla mnie ważne. Dziękuję, że ukształtowała mnie taką, jaka jestem, nauczyła być mamą. Swoim przykładem pokazała mi, jak wielką pasją może być pomaganie innym.

- Czego chciałabym jej życzyć z okazji Dnia Matki?
Przede wszystkim zdrowia i sił, by mogła jak najdłużej się realizować, zwłaszcza zawodowo. Zdrowia i sił, by mogła jak najdłużej być ze mną, uczyć mnie i kochać.

Janina Mirończuk, założycielka i prezes Fundacji „Światło”, prowadzi Zakład Opiekuńczo-Leczniczy „Światło”, mama Agnieszki

- Jaka jest moja córka?
Kochana, zorganizowana, udoskonalona wersja mamy. Z chwilą pojawienia się na tym świecie spełniła moje oczekiwania, marzenia. Podobna do mnie, więc niekiedy dosyć ostro przekonujemy się do prezentowanego stanowiska. W domu ma wszystko przygotowane, zrobione, podział zadań ustalony z małżonkiem. Urządzi spotkanie towarzyskie mając na to godzinę. Wspaniale piecze ciasta, przynosi je do pracy „z marszu”. Jest świadoma, kochająca, empatyczna. Jest też trudnym partnerem, z poczuciem swojej wartości. Mąż to akceptuje, a ja ją podziwiam i życzę, żeby taka została.

- Czym jest dla mnie macierzyństwo?
Mam trójkę dzieci. Wszystkie były wolontariuszami w hospicjum. Uważam, że w ten sposób dotknęły wartościowej strony życia. Najstarsza córka pracuje w Zakładzie Opiekuńczo-Leczniczym w Krakowie, a Leszek i Agnieszka w Toruniu. Macierzyństwo to samorealizacja. Planowaliśmy dwoje dzieci. Myślałam, że trzecie dziecko utrudni realizację moich zamierzeń. Stało się odwrotnie, wszystko się ułożyło - dom, praca, działania dodatkowe. W opiece pomagał mi mój tatuś. Tylko dla siebie miałam mniej czasu. Odmierzałam to ilością czasu na własną dalszą edukację. Mniej go miałam, żeby usiąść i poczytać literaturę zawodową, ale specjalizację zrobiłam.

ANNA I MAGDALENA LEWANDOWSKIE

Anna Lewandowska, siatkarka Budowlanych Toruń

- Jaka jest moja mama?
To najbardziej pracowita osoba, jaką znam. Jest pielęgniarką koordynującą oddział kardiologiczny. Ciąży na niej duża odpowiedzialność, z którą radzi sobie, jak nikt inny. Całą karierę zawodową poświęciła na pomoc innym. Zawsze podkreślam, że spośród wszystkich serc, które ratuje, ona ma największe i najpiękniejsze. Cieszy się naprawdę dużym szacunkiem, chociaż nie lubi mówić o tym głośno, bo jest bardzo skromna. Dzielnie godzi pracę z zajęciami domowymi. Jest bardzo tolerancyjna i wyrozumiała. Kiedy mam nie najlepszy humor, np. kiedy jestem zła po meczu, nie naciska na mnie, daje mi się wyszumieć. Gdy trochę ochłonę, od razu idę do niej się wygadać. To taka moja prywatna superwoman.

- Czego się od niej nauczyłam?
Mama nauczyła mnie najważniejszych wartości. Jak być dobrym człowiekiem; jak ważne jest to, by dbać o innych, nie tylko o siebie; jak ważna w życiu jest rodzina. Pokazała mi, że ze wsparciem najbliższych można wszystko. Rozwinęła też we mnie pasję - siatkówkę. Kiedy zaczynałam przygodę z treningami, zmęczona po pracy zawsze czekała na mnie pod halą. W mojej karierze zdarzały się kryzysy, ale wtedy mama zawsze stała na posterunku. Nauczyła mnie, że nigdy nie wolno się poddawać, a sukces osiąga się ciężką pracą i masą wyrzeczeń. Jest moją największą fanką i największą motywacją. Widząc jej radość i dumę, kiedy patrzy, jak gram, czuję, że to, co robię, ma sens. To sprawia, że moja mama też jest szczęśliwa.

- Czego chciałabym jej życzyć z okazji Dnia Matki?
Życzę jej dużo zdrowia, żeby zawsze miała siłę dźwigać ciężar obowiązków, który ma na sobie. Żeby codziennie przypominała sobie, jakim jest wartościowym człowiekiem. Żeby zawsze była damą z wielką klasą, jak teraz. Żeby zawsze tak pięknie wyglądała, żeby uśmiech nie schodził z jej twarzy. Żeby wiedziała, jak bardzo jestem z niej dumna, jak podziwiam ją za to, co robi. I żeby wiedziała, że też jestem jej największą fanką.

Magdalena Lewandowska, pielęgniarka, mama Anny

- Jaka jest moja córka?
Dla każdej mamy jej dzieci są najcudowniejsze. Tak też jest z Anią. Piękna, bardzo dzielna, zaradna i obowiązkowa. Od najmłodszych lat samodzielna, aktywna, naturalna, wesoła i zaprzyjaźniona w grupie rówieśników. Do dziś spotyka się z koleżankami, przyjaciółkami z najmłodszych lat i to cenię bardzo. Lubi „nieład artystyczny” - tym się różnimy. Ale to prawo młodości: woli czytać, oglądać filmy, rozmawiać ze znajomymi. Na co dzień przy dużym obciążeniu zajęć jest bardzo zdyscyplinowana, tego nauczył ją sportowy tryb życia. Nie okazuje zbytnio emocji, chociaż wiem, że jest ambitna. Przeżywa porażki skrycie, z trudem wyciągam z niej rozterki, żeby ją wspierać.

- Za co ją podziwiam? 
Przede wszystkim za jej podejście do życia, rozsądek. Czasem mówię, że jest mądrzejsza i odważniejsza ode mnie. Nie boi się doświadczać. Jest otwarta na świat, na podróże. Podziwiam jej wytrwałość sportową, ciężką fizyczną pracę przez 14 lat. Dzielnie radzi sobie z dolegliwościami pourazowymi, nadwerężeniami mięśni. Świetnie zna język angielski, tego jej zazdroszczę. Podziwiam ją na boisku siatkarskim. Widzę, jakie ma akcje, ataki, obronę, cieszę się z każdego zdobytego przez nią punktu. Czasami widzę też, jak musi stawić czoła porażce. Serce mi pęka, a Ania jest opanowana, choć wiem, że jest jej źle.

- Czym jest dla mnie macierzyństwo? 
To dla mnie naturalna kolej rzeczy - tworzenie i funkcjonowanie rodziny, przekazywanie miłości, wychowywanie i bycie razem. Ale jednocześnie bardzo duża odpowiedzialność za dzieci, za ich bezpieczeństwo, przystosowanie do życia oraz towarzyszenie im w wielu ważnych chwilach. Wychowaliśmy z mężem dwoje wspaniałych dzieci: Bartka i Anię. Jestem z nich dumna. Nie zawsze było łatwo - trzeba było pogodzić obowiązki zawodowe, własną naukę. Pracuję jako pielęgniarka w szpitalu, często jestem po prostu zmęczona. Żałuję, że nie nauczyłam Ani gotować (śmiech). Miałam poczucie, że bycie gospodynią to moja rola, a teraz widzę, jak by jej się to przydało.

MICHALINA KONOP I ANNA ŁUKASIEWICZ

Michalina Konop

- Jaka jest moja mama?
Moja mama jest empatyczna, miła i radosna. Lubi pomagać osobom w potrzebie.

- Czego się od niej nauczyłam?
Jak poradzić i usamodzielnić się w życiu.

- Za co ją przepraszam, za co jej dziękuję?
Przepraszam ją za to, że jestem czasami niemiła, ale i tak ja kocham. Dziękuję jej za to, jak się o mnie troszczy i ile czasu mi poświęca. Chciałabym jej życzyć, aby zawsze była zdrowa i nie zmieniała się oraz dalej rozwijała swoje pasje.

Anna Łukasiewicz, fotografka, mama Michaliny

- Jaka jest moja córka?
Patrzymy na świat przez ten sam obiektyw więc chyba jest trochę taka jak ja.
Zachowuje jednak swoją indywidualność, ma własną pasję jaką jest taniec i swój świat przepełniony muzyką.
Podziwiam ją za chęci i upór. Za otwarty umysł i ogromną wrażliwość. Jest dobrym człowiekiem, doceniam to. Jestem z niej bardzo dumna. Ciekawi mnie jako człowiek i z niecierpliwością spoglądam w jej przyszłość.

- Czym jest macierzyństwo?
To dar i ogromna odpowiedzialność za drugiego człowieka.

- Co dziś zrobiłabym inaczej, wychowując córkę?
Nic… zupełnie nic ponieważ wszystko ma swoje miejsce, swój czas, cel i SENS. Kocham Cię moje dziecko.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!