Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mateusz męczy ściany

Ewa Czarnowska-Woźniak
Ewa Czarnowska-Woźniak
Dziś jest - z wzajemnością - zakochany w Turcji, w której jego ścienne malowidła zyskały wielką przychylność. Wszystko zaś zaczęło się na Błoniu...

Dziś jest - z wzajemnością - zakochany w Turcji, w której jego ścienne malowidła zyskały wielką przychylność. Wszystko zaś zaczęło się na Błoniu...

<!** Image 3 align=none alt="Image 186893" sub="Mateusz Bamski przykleja portety kobiet na ściany budynków, położonych obok ikon architektury. Zajmuje się też klasycznym zdobieniem ścian - portret Ataturka powstał na zamówienie domu poprawczego w Stambule. Poniżej, również w Stambule - ulubiony ścienny motyw artysty - kobiety Fot.: nadesłane">Mateusz Bamski, rocznik 1988, na wizytówce przedstawia się jako „travelling street artist” - podróżujący artysta uliczny. Jak sam opowiada, oczy na tę sztukę otworzył, gdy po raz pierwszy w życiu pojechał do Berlina na zaproszenie Tajwanki poznanej przez Internet.

- Wcześniej moje perspektywy życiowe zamykały się między osiedlem, liceum a wakacjami w Mielnie - mówi. - Miałem 15 lat i nocami męczyłem ściany garażowe. Z czasem przyszły jakieś nieduże pieniądze, na przykład za robienie graffiti dla pubów. Marzyło mi się jednak przenoszenie na ściany mojego malarskiego szkicownika.

<!** reklama>Zrobił się z tego pomysł na życie. Już wtedy, gdy Mateuszowi - studentowi politologii na UKW - udało się przekonać promotora i ratusz, że zaliczy studencką praktykę na specjalności samorządowej nie za biurkiem, a znowu - przy ścianie. Urząd Miasta wsparł wykonanie obrazu na murze przy Klaryskach.

Już wiedział, że nie chce robić nic innego. Impuls do poszerzenia horyzontów artystycznych przyszedł właśnie w Berlinie. - Doznałem szoku kulturowego, otworzyłem się, podobali mi się ludzie, sztuka. Przekonałem się, że można sięgać dalej, nawet, gdy się nie dysponuje dużym budżetem. Chciałem ruszyć ze swoimi pracami naprzód.

Jego Ziemia Obiecana

<!** Image 5 align=right alt="Image 186893" >Jeszcze w tym samym roku dotarł do Rzymu, potem na Bałkany. Podróże odbywał sam lub z przyjaciółmi, wszędzie szukając ścian, tła, w które jego twórczość najlepiej by się wpisywała (tak jest do dziś, stąd portrety kobiet „wklejone” w architekturę okolic londyńskiego Big Bena czy rzymskiego Koloseum). - Kiedyś używałem szablonów, potem wolałem malować „z wolnej ręki”. Sprzedawałem kopie prac. Kolejna inspiracja przyszła z kolejną dziewczyną - Turczynką poznaną na studenckiej wymianie na Słowacji. Dziewczyna zafascynowała go swoim krajem. Miała rację. - Stambuł okazał się dla Mateusza Ziemią Obiecaną. Wrócił stamtąd kilkanaście dni temu, po 9 miesiącach pobytu. Czasu, który dzielił między uliczne malowanie, podróże i prace wolontariusza. Formalnie bowiem jego wyjazd powiązany był z międzynarodowym programem wolontariackim, realizowanym przez fordońskie Centrum Kultury Katolickiej „Wiatrak”. Organizacją goszczącą była zaś amerykańska fundacja, prowadzona przez oryginalnego człowieka.

Także spotkane na miejscu towarzystwo młodych ludzi z wielu krajów pokazało bydgoszczaninowi nowe możliwości rozwoju. W ramach programu „Malowanie świata”, pokryli malowidłami ściany zamkniętego ośrodka resocjalizacyjnego dla dziewcząt pod Stambułem. Towarzyszyli sędziwym podopiecznym domu starców, w których Mateusz poznał 99-letnią Ormiankę, władającą biegle 4 językami czy pana znającego osobiście... Picassa. Uczył angielskiego młodych Irakijczyków - ten kontakt zaowocował miesięcznym pobytem artysty z Polski w Kurdystanie.

<!** Image 4 align=right alt="Image 186893" >- W czasie ośmiodniowej podróży stopem przez Irak, kiedyś nawet podwieźli mnie tamtejsi... posłowie, co znacznie ułatwiło jazdę - wspomina Mateusz Bamski. - Wszędzie szukałem ścian, na których zostawiałem swój ślad. Moje prace wykonywane były w poręcznym formacie A3. Budziły duże zainteresowanie policji, nie dlatego jednak, że się czegoś obawiali, a dlatego, że nie rozumieli samej idei street artu.

Wszędzie tam pomagała Mateuszowi znajomość języka tureckiego („bardzo łatwo się go nauczyć”) - tak było zresztą i na Cyprze, i w Bułgarii. - Jeśli tubylcy widzą, że wykonałeś minimalny choćby wysiłek, by poznać ich kulturę, są niezwykle wręcz przyjaźni - opowiada młody człowiek. Ta otwartość gospodarzy zaowocowała konkretnymi zleceniami w Stambule, a nawet wystawą prac w jednym z klubów. Mateusz dorobił się nawet własnej agentki (oczywiście, o wielokulturowych korzeniach!).

Oczekuje gościny i farb

O Mateuszu Bamskim zrobiło się głośno, gdy jesienią ubr. pojawił się o nim artykuł na specjalistycznym, anglojęzycznym portalu internetowym. Dowody uznania i zaproszenia posypały się z całego świata - od Filipin po Amerykę Południową. Skorzystał dotąd z dwóch, cypryjskiej prowincji i Londynu. - Jeszcze na takich zleceniach nie zarabiam, nie żądam zwrotu kosztów podróży, ale oczekuję gościny i farb.

- Będę to robił całe życie - deklaruje 24-latek. Idea uprawiania ulicznej sztuki w podróży okazała się patentem na rozwój osobisty i artystyczny. Prawdopodobnie jeszcze w tym miesiącu prezentacje bydgoszczanina będzie można oglądać w galerii bazyliki. A potem dalej, w kolorową drogę - znów do Londynu i znów do Stambułu. Na dłużej. Kogo zainteresowała ta niebanalna podróż życiowa Mateusza, może ją śledzić na stronie www.facebook.com/mateusz.bamski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!