MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Od czego są rzepy w bucikach? [MINĄŁ TYDZIEŃ]

Ewa Czarnowska-Woźniak
Ewa Czarnowska-Woźniak
Ewa Czarnowska-Woźniak
Ewa Czarnowska-Woźniak Dariusz Bloch
Miasto nakreśliło czarny scenariusz sytuacji, w której w tym roku wszyscy rodzice dzieci sześcioletnich w Bydgoszczy zostawiają je jeszcze w przedszkolu (do czego mają znowu prawo).

Otóż, w ekstremalnej wersji, spowodowałoby to: utratę pracy przez 150 bydgoskich nauczycieli (i trzeba by im zapłacić gigantyczną odprawę), stratę blisko 15 mln subwencji oświatowej przez gminę, zmuszenie około 2900 trzylatków do pozostania w domach, bo nie byłoby dla nich miejsc w oddziałach przedszkolnych (okupowanych przez starszaków). Jak żyć z taką odpowiedzialnością na karku?...

Każdy rodzic będzie musiał sobie z tym poradzić sam, co akurat nowością nie jest, bo niezależnie od sytuacji politycznej, przejście od wieku przed - do szkolnego zawsze jest dla rodziny wydarzeniem bardzo emocjonalnym. Pamiętam to z dzieciństwa własnej pociechy - biegle czytającej i piszącej na długo przed pierwszym dzwonkiem, natomiast kompletnie nieporadnej... organizacyjnie. Z perspektywy czasu bardzo sobie chwalę, że wybór „puścić - zostawić” po prostu nie był wtedy dany, bo jeszcze (nie daj Boże!) przyszłoby mi do głowy rozczulać się nad niezasznurowanym na czas bucikiem (od czego są wszak rzepy?) i zrobiłabym córce wychowawcze kuku.

Ta skłonność do roztkliwiania sprowadziła mnie na manowce nie tylko wtedy. Przez jakiś czas uczyłam bowiem ukraińskie studentki. A na Ukrainie system oświaty jest taki, że maturę zdaje się, gdy ma się 17 lat. A zatem, w tym też wieku podejmuje się studia. Również zagraniczne, szczególnie popularne od czasu pogrążenia się Ukrainy w wojnie. Serce matki krwawiło, gdy miałam do czynienia z nastolatkami rzuconymi na obcą ziemię, tysiące kilometrów od mamy i taty, studiującymi w obcym języku wśród starszych kolegów... One jednak miały poważniejsze problemy na głowie niż takie mazgajstwo. 17-latki z urzędowymi papierami na dojrzałość martwiło raczej to, że chłopak dostał właśnie „bilet wojenny”, a kurs hrywny pikuje... A i pewnie bez tak dramatycznych doświadczeń mocno by je dziwiło, że kogoś może dziwić żal nad ich utraconym dzieciństwem.

Miasto przekonuje: najmłodsze dzieci w bydgoskich szkołach czują się dobrze
Miasto przekonuje: najmłodsze dzieci w bydgoskich szkołach czują się dobrze
Dariusz Bloch

Miastu emocje są obce, miasto umie przede wszystkim liczyć, stąd przytaczane na wstępie liczby i rozpoczęta w Bydgoszczy w poniedziałek akcja „6-latki już tu są”. Pisaliśmy o niej również w reportażu „Kampania pierwsza klasa” (wczorajszy Magazyn EB). Na słodkich obrazkach widzieliśmy, że dzieci, które „już tam (w szkole) są”, zdają sobie nic nie robić z dyskusji na ich temat. Kiedy chcą, wstają i przytulają się do swojej pani, co niby nie powinno być (?) dozwolone u karnych już uczniów I klasy. Kiedy chcą, zaspokajają pragnienie albo głośno opowiadają (ups!), co tata trzyma w szafie...

Myślę, że dla mnie najbardziej przekonującym argumentem byłaby przestrzeń, którą da we wrześniu... porażka tej kampanii. Bo, choć jak najlepiej życzę memu miastu, podejrzewam, że i tak się nie uda przekonać wszystkich rodziców. Więc ci, którzy podejmą wreszcie - w mojej opinii - słuszną decyzję, zyskają tylko na tym, że w tym roku w pierwszych klasach tłoku nie będzie. I w tak dobrych warunkach będą się mogli tylko utwierdzić w słuszności wyboru. A będzie on przecież miał i konsekwencje długofalowe. W gimnazjum czy bez niego, zawsze przecież będą to dzieci na swój sposób wybrane. Przebrane?...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!