Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polka w Nowym Jorku

Jan Oleksy
Agnieszka Marecka zarobione pieniądze wydaje przede wszystkim na podróże. Wiele osób tego nie rozumie i zastanawia się, dlaczego nie chce inwestować w lepszy komputer czy w nowszego smartfona.

Agnieszka Marecka zarobione pieniądze wydaje przede wszystkim na podróże. Wiele osób tego nie rozumie i zastanawia się, dlaczego nie chce inwestować w lepszy komputer  czy w nowszego smartfona.
<!** Image 3 align=none alt="Image 224243" sub="Fot. Agnieszka Marecka">

Pomysł na wyprawę do Nowego Jorku narodził się dawno temu, jeszcze podczas studiów w Getyndze. Agnieszka Marecka wspomina, że urządzając swój pokój w akademiku, trafiła któregoś razu na pchli targ. Szukała czegoś, co mogłaby powiesić na gołych ścianach.

<!** reklama>

Najbardziej spodobał się jej piękny czarno-biały plakat przedstawiający nowojorski Grand Central Terminal. - Przepiękne zdjęcie. Światło wpadające przez okna rozjaśniało wnętrze dworca. Plakat powiesiłam na ścianie i patrząc, marzyłam, żeby kiedyś tam pojechać i zobaczyć wszystko na żywo - wspomina Agnieszka Marecka. Minęło sześć lat, zanim mogła zrealizować swoje plany.
Gabinet pod flagą
- Jestem typem podróżnika, który nigdy nie korzysta z biur podróży - oznajmia Agnieszka Marecka. Wszystko planuje sama z dużym wyprzedzeniem. Do USA ciągle potrzebna jest wiza, więc formalności zaczęła załatwiać już w kwietniu, mimo że miała zamiar wyjechać dopiero we wrześniu.

Była święcie przekonana, że w ambasadzie będzie grupka osób umówiona na konkretną godzinę, a na nich będzie czekał konsul siedzący w gabinecie pod flagą Stanów. - Łuski z oczu opadły mi w ambasadzie. Zobaczyłam tłum ludzi i trzy kolejki.

<!** Image 4 align=none alt="Image 224244" sub="Fot. Agnieszka Marecka">

Wyglądało to jak na poczcie. Siedem czy osiem okienek, zwykły urzędnik, który przyjmował setki osób dziennie. Sama rozmowa trwała pięć minut. Wystarczyła wiadomość, że chcę pojechać do Nowego Jorku, bo to miasto mnie fascynuje. Urzędnik przybił pieczątkę i... mogłam ruszać. Zabukowałam bilet - wspomina pani Agnieszka.
Naleśniki na śniadanie
W Nowym Jorku bardzo trudno znaleźć nocleg, który byłby w miarę tani. W końcu znalazła hotel butikowy o standardzie hostelu. W pokoju stało piętrowe łóżko, umywalka i szafka na kłódkę.

Nie były to luksusowe warunki, ale hotel był usytuowany w bardzo dobrym miejscu. Na Manhattanie. - Niedaleko była fajna knajpka Metro Diner, gdzie chodziłam na klasyczne amerykańskie śniadania.

Można było zjeść typowe pancakes, czyli amerykańskie naleśniki, albo jajecznicę na bekonie. Każdy dzień tak rozpoczynałam. Już po trzech dniach kelnerzy mnie poznawali i pytali, czy mają podać to, co zwykle. Miałam poczucie, że jestem mile widziana. Amerykańska mentalność - podsumowuje nasza globtroterka.
Jest cudownie
Pani Agnieszka jest turystką, która lubi podróżować samotnie i poznawać mniej znane miejsca. Z tej przyczyny nie zaliczyła turystycznej atrakcji Nowego Jorku, czyli nie weszła na Empire State Building.

- Wszyscy się tam kierują, bo z drapacza chmur jest genialna panorama na cały Manhattan i na Central Park. To jeden z najsłynniejszych widoków na świecie. Jak zobaczyłam potworną kolejkę, to szkoda mi było stracić pół dnia, by wjechać na taras, zrobić zdjęcia i zjechać z powrotem.

Wolałam wtedy wybrać się do Central Parku z książką i kawą. Ale teraz trochę żałuję. Muszę tam jeszcze wrócić, tyle jeszcze zostało do zobaczenia - mówi rozmarzonym głosem.
Kultowa dzielnica
W poznaniu miasta pomogła jej książka „Spacerem po Nowym Jorku”, a także mieszkająca tam koleżanka. Zrobiła listę najważniejszych miejsc. - Najpiękniejsza okazała się dzielnica West Village. Tam mogłabym mieszkać.

Przypomina mi trochę Londyn, a trochę Amsterdam. Nie bez kozery mówi się, że Nowy Jork to „Nowy Amsterdam”. To tam był kręcony kultowy serial „Friends”. W dzielnicy szczególnie polubiłam cukiernię Magnolia Bakery ze smacznymi babeczkami cupcake.

Byłam tam ze trzy razy na kawie i ciasteczkach. Siadałam i mówiłam sobie „życie czasami bywa jednak znośne”. Dla mnie NYC to raczej West Village niż Empire State Building czy Five Avenue - pointuje Agnieszka. Ta przepiękna dzielnica zmienia powszechne wyobrażenie o Nowym Jorku jako o mieście drapaczy chmur i Statui Wolności. Siła metropolii polega na jej różnorodności.
Czerwone buty
- Żeby robić takie zakupy, jakie robią, na przykład bohaterki znanego serialu „Seks w wielkim mieście”, to trzeba byłoby co najmniej pracować dla amerykańskiego „Vogue’a” - twierdzi Agnieszka, która w Nowym Jorku kupiła piękne buty.

Wyglądają jak nowe, mimo że mają już trzy lata. - Są czerwone. Za każdym razem, jak je zakładam, to wszyscy się nimi zachwycają. Mówię wtedy z nutką snobizmu: „Ach, kupiłam je w Nowym Jorku”. Oprócz zdjęć, które zrobiłam, są pamiątką tamtego pobytu - opowiada pani Agnieszka.
Jedno muzeum
- Nie jestem wielką fanką biegania po muzeach. Jak gdzieś jadę, to wybieram sobie jedno, które chcę zobaczyć - tłumaczy swoje zasady Agnieszka. W Nowym Jorku wybrała Muzeum Guggenheima ze zbiorami sztuki współczesnej. Zauroczyła ją fantastyczna architektura budynku i niezwykle imponująca kolekcja.

Wymienia zapamiętanych twórców: Picasso, Chagall, Miro. - Nie lubię muzeów takich jak Luwr, gdzie potrzeba dwóch tygodni na zobaczenie wszystkiego. Tak silne bodźce docierają zewsząd, że człowiek nie pamięta już, co zobaczył. A z Guggenheima wiele obrazów mam do dzisiaj w pamięci. Inne muzea odwiedzę następnym razem - mówi bez żalu.
Śniadanie na trawie
Agnieszka Marecka przed wyjazdem przeczytała dużo książek i obejrzała wiele filmów o NYC. Metropolia jest ulubionym miejscem dla filmowców. - Nie sposób nie wiedzieć, jaki jest Nowy Jork - twierdzi nasza turystka.

- Ale na żywo ciągle zaskakuje, na przykład biesiadowaniem na trawnikach, które tam nie są świętością, tak jak u nas. Jak jest ładna pogoda, to w przerwie na lunch zaludniają się parki. Ludzie siadają po prostu na trawie, obojętne czy jest to biznesmen w drogim garniturze, czy zwyczajnie ubrany student.

Wyjmują kanapki albo sałatki często w torebkach z sieciowych sklepów Home Foods i zajadają. W tych sklepach, jeśli nie ma się olbrzymiego budżetu, można kupić smaczne, zdrowe i ekologiczne jedzenie. Też tam robiłam zakupy - wyjaśnia Agnieszka.
Chińskie warcaby
Fenomen Nowego Jorku polega na doświadczaniu w nim bogactwa różnych kultur. Wielu turystów fascynuje chińska dzielnica, czyli Chinatown. Ma swój urok.

W miejscowym parku wieczorami zbierają się Chińczycy i grają na betonowych stołach w chińskie warcaby. Emocjonują się wszyscy, zarówno gracze, jak i kibice. - Nowy Jork jest dobry dla tych, którzy są otwarci na wielokulturowość i dialog między narodami. To genialne miejsce! - podsumowuje Agnieszka Marecka.
 
Podróżowanie jest boskie
Jej priorytety? Zarobione pieniądze wydaje przede wszystkim na podróże. Wiele osób tego nie rozumie i zastanawia się, dlaczego nie chce inwestować w lepszy komputer czy w nowszego smartfona?

Dlatego, bo uważa, że podróżowanie daje jej siłę napędową na cały rok, odcina od rzeczywistości Torunia i jest totalnym naładowaniem baterii na kolejny czas. - Gros oszczędności przeznaczam na podróże, wiem, że jest to inwestycja w samą siebie - potwierdza Agnieszka.


<!** Image 5 align=left alt="Image 224245" >*Agnieszka Marecka Germanistka i absolwentka Uniwersytetu Georga Augusta w Getyndze i Uniwersytetu Deusto w San Sebastian, kierowniczka Działu Projektów i Współpracy z Zagranicą w Toruńskiej Agendzie Kulturalnej.

Od trzech lat koordynuje Bella Skyway Festival oraz inne wydarzenia.


Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!