Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Samotni, bezdomni - tygodniami na szpitalnym garnuszku. Po zakończeniu leczenia, nie ma ich kto odebrać

Małgorzata Pieczyńska
Małgorzata Pieczyńska
Neurologia, geriatria czy oddziały chorób wewnętrznych. To tu najczęściej  pacjenci, którzy zakończyli leczenie, pozostają dłużej niż powinni
Neurologia, geriatria czy oddziały chorób wewnętrznych. To tu najczęściej pacjenci, którzy zakończyli leczenie, pozostają dłużej niż powinni Filip Kowalkowski/Archiwum
Choć zakończyli leczenie szpitalne, to nikt nie odbiera ich z lecznic. Z powodu takich pacjentów bydgoskie szpitale mają duży ból głowy, bo ponoszą niemałe koszty ich pobytu na oddziałach.

[break]
- U nas dość często zdarzają się takie przypadki - przyznaje Kamila Wiecińska, rzeczniczka Szpitala Uniwersyteckiego nr 2 im. Biziela w Bydgoszczy. - Najczęściej takich pacjentów mamy na neurologii, gdzie przebywają osoby sparaliżowane po udarach czy wylewach. Problem dotyczy też neurochirurgii, kardiologii, oddziałów chorób naczyń i chorób wewnętrznych, alergologii czy intensywnej terapii. Każdy przypadek trzeba jednak rozpatrywać indywidualnie. Zazwyczaj są to seniorzy, bezdomni, ale też osoby w średnim wieku. Niektórzy pacjenci są samotni albo ich rodziny mieszkają daleko. Bywają też ludzie w podeszłym wieku, którzy posiadają małżonków, tyle że oni też mają po 80 czy 90 lat, są schorowani i sami wymagają opieki.

Trzeba być człowiekiem

Zdarza się, że tacy pacjenci pozostają w szpitalach 11 tygodni dłużej niż powinni, a to podnosi koszty. - Dzienny pobyt osoby, która zakończyła już leczenie, a wciąż przebywa w szpitalu kosztuje średnio od 500 do 1000 zł. To zależy od oddziału. Na intensywnej terapii to wydatek nawet powyżej 2000 zł - informuje Kamila Wiecińska. - To duże obciążenie dla szpitala. Poza tym takie osoby blokują miejsce innym pacjentom, a przecież szpital to nie hotel. Problem jest naprawdę złożony.

Są uregulowania prawne, które umożliwiają szpitalom transport sanitarny do miejsca zamieszkania lub w razie trudności z jego ustaleniem, do ostatniego miejsca pobytu pacjenta. Jeżeli przedstawiciel ustawowy pacjenta albo osoba, na której ciąży wobec niego ustawowy obowiązek alimentacyjny, nie odbiera pacjenta w wyznaczonym terminie, to koszty transportu osoby niezdolnej do samodzielnej egzystencji może pokryć gmina. Potem ma prawo ubiegać się o zwrot kosztów. - Tylko jak przewieźć pacjenta do miejsca, w którym nikt na niego nie czeka. Przecież go tam samego nie zostawimy, trzeba być człowiekiem - podkreśla Kamila Wiecińska.

W szpitalu MSW w Bydgoszczy takie przypadki też mają miejsce, choć rzadziej. W ubiegłym roku z opieki instytucjonalnej, realizowanej przez pełnomocnika ds. praw pacjenta, skorzystały tu 54 osoby.

- Zwykle na początku hospitalizacji pytamy, czy po zakończeniu leczenia szpitalnego pacjent ma dokąd wrócić - mówi Mirosława Cieślak, zastępca dyrektora ds. ekonomiczno-administracyjnych. - To pozwala nam podjąć kroki zmierzające do znalezienia mu miejsca w ośrodku, w którym będzie miał zapewnianą opiekę. Najczęściej z taką sytuacją mamy do czynienia na oddziałach chorób wewnętrznych i geriatrii, gdzie średnia wieku wynosi ponad 70 lat. Zdarzają się przypadki, że najbliżsi, na których ciąży ustawowy obowiązek alimentacyjny, oświadczają, że nie odbiorą swojego członka rodziny ze szpitala, bo na przykład przeprowadzają remont mieszkania...

Miejsce dla pacjenta

W szpitalach przyznają, że trudno oszacować koszty, jakie lecznice ponoszą z tytułu takich pacjentów. - Trzeba by uwzględnić opłatę pełnomocnika ds. praw pacjenta, koszty telefonów wykonanych do instytucji w celu uzgodnienia miejsca pobytu takiej osoby, czy wydatki związane z wydłużonym pobytem w szpitalu - mówi Mirosława Cieślak.

Co zatem robią szpitale? - Nasze pielęgniarki społeczne szukają dla takich osób miejsc w zakładach opieki leczniczej, domach pomocy społecznej czy schroniskach dla bezdomnych w całym województwie - mówi Kamila Wiecińska. - Tyle że to trwa, bo trzeba zebrać wymaganą dokumentację, na podstawie której pacjent będzie zakwalifikowany do pobytu w takiej placówce. Kiedyś funkcjonowały oddziały dla przewlekle chorych, które były pomostem między szpitalami a takimi zakładami, ale teraz ich nie ma.

NFZ płaci za leczenie

W szpitalu MSW funkcjonuje Zintegrowany System Zarządzania, w ramach którego obowiązuje procedura opieki instytucjonalnej. - W jej ramach udzielamy pacjentowi pomocy w zakresie umieszczenia go w zakładzie opieki leczniczej, informujemy ośrodki pomocy społecznej, zgodnie z miejscem zameldowania pacjenta, o konieczności udzielenie mu pomocy, kontaktujemy się z rodziną pacjenta, odwozimy go po zakończonej hospitalizacji, np. do ZOL, DPS-ów czy hospicjum - wylicza Mirosława Cieślak.

NFZ nie ma podstaw prawnych do finansowania samego pobytu pacjenta na oddziale bez leczenia. - Fundusz jest płatnikiem wyłącznie świadczeń zdrowotnych, więc wnioski o refundację pobytu „hotelowego” pacjenta do nas nie wpływają - mówi Barbara Nawrocka, rzeczniczka NFZ w Bydgoszczy. - Po zakończonym leczeniu, zgodnie z decyzją lekarza prowadzącego, pacjent powinien być wypisany do domu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!