MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Przejdziem Wisłę, nie przejdziem Torunia?

Jarosław Reszka
Jarosław Reszka
Gdzieś nad Odrą powstanie Zarząd Dorzecza Odry. Prawie na pewno będzie miał siedzibę we Wrocławiu. Gdzieś nad Wisłą powstanie Zarząd Dorzecza Wisły. Gdzie - nie wiadomo.

<!** Image 2 align=none alt="Image 211011" sub="Nie tylko Śluza Miejska na Brdzie woła o pomoc [Fot. Dariusz Bloch]">

<!** Image 1 align=left alt="http://www.nowosci.com.pl/img/glowki/reszka_jaroslaw_powazny.jpg" >Gdzieś nad Odrą powstanie Zarząd Dorzecza Odry. Prawie na pewno będzie miał siedzibę we Wrocławiu. Gdzieś nad Wisłą powstanie Zarząd Dorzecza Wisły. Gdzie - nie wiadomo.

Niedawno duże szanse miała Bydgoszcz. Ta lokalizacja zdobyła już poparcie sejmiku województwa. Teraz wizja bydgoskiej dyrekcji dorzecza jakby od nas odpływała, bo do rywalizacji stanął Toruń. Ani ja, ani ponad dwa miliony mieszkańców naszego regionu nie wiemy, jaką nowy urząd będzie miał realną władzę i ilu ludziom da pracę. Z gwałtownej wymiany zdań na ten temat, którą wywołał „Express”, dowiedzieliśmy się natomiast, że Toruń ma bazę naukową i dydaktyczną, a także największe w północnej Polsce doświadczenie w zarządzaniu wodami dorzecza Dolnej Wisły i wreszcie ma port zimowy ze stocznią remontową. Bydgoszcz dla odmiany ma lepsze położenie i najlepszych w kraju specjalistów od Wisły.<!** reklama>

My, dziennikarze z obu Wisłą podzielonych miast, też od razu pokazaliśmy sobie pazury. „My mamy w Toruniu więcej Wisły niż wy w Fordonie” - syknął z wyższością kolega spod znaku Ko-piernika. „Ale my mamy w granicach miasta kilkadziesiąt kilometrów Brdy - a dyrekcja ma być dla dorzecza, nie dla samej Wisły” - wypuścił strzałę kolega spod Łuczniczki.

Jak się jednak dobrze zastanowić, przedmiot sporu nie jest ani taki marginalny, ani też absurdalny. Gdybym miał do wyboru. powiedzmy, oddanie Toruniowi siedziby Wojewódzkiego Centrum Powiadamiania Ratunkowego w zamian za powstanie tu Zarządu Dorzecza Wisły, to bez wahania poszedłbym na taki układ. Przede wszystkim ze względu na Brdę i Kanał Bydgoski. Te dwie nazwy miasto regularnie wpisuje jako bardzo ważne składniki strategii rozwoju Bydgoszczy. O ileż łatwiej byłoby tę strategię zamienić na rzeczywistość, gdyby miasto miało za sobą wsparcie jednej w dwóch najważniejszych w Polsce central administrowania wodami - nad którymi jest już tylko Ministerstwo Środowiska. A o zrozumienie i życzliwość łatwiej, gdy ma się centralę na miejscu. Większość stanowisk objęliby w niej bowiem ludzie stąd, którym dobro Brdy i Kanału Bydgoskiego zdecydowanie bardziej leży na sercu niż torunianom, o krakowianach, którzy również mają chrapkę na zarządzanie Wisłą, nie wspominając.

Nie łudźmy się przy tym, że spór o lokalizację Zarządu Dorzecza Wisły będzie rozstrzygnięty na podstawie merytorycznych argumentów. Nie liczba specjalistów, położenie czy doświadczenia i tradycje będą tu miały najważniejszy wpływ na decyzję. Ma rację najwybitniejszy bydgoski hydrolog, profesor Zygmunt Babiński, wywodząc, że Zarząd Dorzecza Wisły, jak większość decyzji administracyjnych, trzeba sobie wydeptać w Warszawie. A w tym wydeptywaniu, niestety, Bydgoszcz ostatnio pokazywała krótkie i wątłe nóżki. Cóż, na drogach asfaltowych nam nie poszło - może nam się uda na drogach wodnych.

Jako człowiek, który zarabia na chleb także na Uniwersytecie Kazimierza Wielkiego, nie powinienem zabierać głosu w sporze wokół sposobu podjęcia prezydenckiej pary podczas uroczystości nadania Bronisławowi Komorowskiemu honorowego doktoratu UKW. Nie mogę się jednak powstrzymać od dwóch, raczej neutralnych uwag.

Po pierwsze, jeśli samorządowcom zależy na tym, by na bydgoskim uniwersytecie ważne persony podejmowano z sarmackim gestem, to chyba nic nie stoi na przeszkodzie, by logistycznie wsparły przygotowania do celebry. Nie tylko UKW mógłby zresztą z tego korzystać. Zakupmy na potrzeby szeroko rozumianego środowiska kilka dużych serwisów Rosenthala, kilka kompletów kryształowych kieliszków i platerowanych sztućców. A na półmiski mogłyby wędrować frykasy z wołowiny, pochodzącej z hodowli Romana Jasiakiewicza.

Po drugie, gdybyśmy doktora h.c. Bronisława Komorowskiego podejmowali na rosenthalach, poili w kryształach, podsuwali mu platerowane sztućce i delicje od Jasiakiewicza, to co pomyśleliby o Bydgoszczy wszyscy wcześniejsi i późniejsi doktorzy honorowi - „zwykli” naukowcy - podejmowani na zwykłej porcelanie czy, o zgrozo, plastiku? Polityka i nauka są hierarchiczne. Bieda nie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski